Najpierw Olimp, później zaś bóstwo, które go zamieszkiwało.
Wyobraźmy sobie pokój czyli raczej gniazdko gołębie, zaledwie tak duże i wysokie, aby w nim spać i oddychać można.
Pokój obity był ze wszystkich stron aksamitem koloru wiśniowo-różowego, z odcieniem granatu i rubinu, tam gdzie światło żywiej padało na jego fałdy. Łóżko zajmowało całą prawie długość pokoju i zaledwie na dwóch jego końcach mogły być umieszczone etażerki z drzewa różanego, zastawionego najróżnorodniejszemi cackami z porcelany saskiej, sewrskiej i chińskiej. Naprzeciw łóżka kominek, a z dwóch stron tego kominka stały dwie maleńkie kozetki, które zdawały się być wysłane puchem łabędzim, po nad nimi zaś wisiały zwierciadła, otoczone zamiast ram wieńcem ze złoconych liści i kłosów.
Usiądźmy na jednej z kozetek i rzućmy wzrok na łóżko.
Łóżko wybite tak samo aksamitem wiśniowym bez żadnych ozdób, tylko bogaty cień jego uwydatniał się przez oprawę, która była arcydziełem prostoty, i dziwić się trzeba, że znalazł się tapicer do tego stopnia poeta, aby mógł swą sztuką dojść do podobnego rezultatu. Wewnętrzną ścianę łóżka stanowiło ogromne zwierciadło, ujęte w ramę aksamitną podobnie jak łóżko. Ale najbardziej zachwycającem było to, co odbijało się w tem zwierciadle.
Powiedzieliśmy już, że naprzeciwko łóżka umieszczony był kominek. Po nad kominkiem zastawionym tysiącem drobiazgów, które stanowią świat kobiecy, była ściana lustrzana, przez którą widać było oranżerję. — Ściana w potrzebie mogła być usuniętą, łącząc tym sposobem mieszkanie kobiety z mieszkaniem kwiatów. W pośrodku małej oranżerji była umieszczona maleńka sadzawka, w której igrały złote rybki i piły różnobarwne ptaszki, a po za tem wznosiła się marmurowa statua Pradiera, w połowie naturalnej wielkości.
Oranżerja była zaledwie tej wielkości co pokój, ale przez szczególniejsze urządzenie, wydawała się wspaniałym, olbrzymim ogrodem indyjskim, którego różnorodne rośliny zwrotnikowe splatające się jedne z drugiemi, dawały pojęcie o całej tamecznej florze.
Była to w istocie część świata, wielkości dziesięciu stóp
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1084
Ta strona została przepisana.