wyszła z pensji i nie zna zupełnie świata? Powtarzam zatem, zwyciężony memi prośbami, ojciec mój w końcu przyjął pana de Bedmar; wszystko już było ułożone, nawet mój posag, który miał wynosić trzykroć sto tysięcy franków. Lecz nagle rozeszła się pogłoska o ruinie majątkowej ojca; a mój narzeczony zaniechał odwiedzin i zniknął, tylko w jakiś czas potem, ojciec mój odebrał list datowany z Medjolanu w którym mu pisał, że dowiedziawszy się o jego poprzedniej niechęci do tego związku, nie chciał zadawać gwałtu uczuciom i odstąpił od zamiaru. Mój posag był zabezpieczony przeciw wszelkiemu nadwerężeniu, a wynosił prawie połowę tego, co mój ojciec winien był bankowi pana. Na trzy dni przed terminem wypłaty stawił się on u ciebie, ofiarując te trzykroć sto tysięcy franków i prosząc o poczekanie na resztę. Powiedziałeś mu najpierw, aby się uspokoił i dodałeś, że mając mu zaproponować pewien interes, prosisz go o posłuchanie w jego domu nazajutrz. Wszak tak było?
— Tak, pani... Tylko odwołuję wyraz „interes“.
— Jednakże tego wyrazu użyłeś właśnie, zdaje mi się.
— Potrzeba mi było pozoru, ażeby wejść do waszego domu: „interes“ nie było określeniem, lecz pozorem.
— Opuszczam go więc; w podobnych zdarzeniach słowo jest niczem, rzecz wszystkiem... Przyszedłeś, oświadczyłeś memu ojcu, że chcesz zostać moim mężem i wziąć w posagu sześćkroć sto tysięcy długu, które on winien był twojemu domowi, a jemu pozostawisz sto tysięcy talarów, które ci ofiarował.
— Nie śmiałem proponować więcej, obawiając się odmowy.
— Znam całą delikatność twoją. Mój ojciec przyjął propozycję, jakkolwiek był nią odurzony, odwołując się jednak do mego przyzwolenia; wiesz, że nie dałam czekać...
— O! ty masz serce tak gotowe do ofiar.
— Przypominasz sobie nasze poznanie? moje pierwsze słowa odnosiły się do przeszłości, chciałam wyznać!...
— Jednę z tych tajemnic młodej panienki, których mężczyzna delikatny nie powinien nigdy pozwolić dokończyć swojej narzeczonej. Zresztą ja dodałem: „Uważaj pani moje położenie z punktu, jaki ci się podoba, czy to jako „interes“.
— Widzisz, że to był właściwy wyraz, którego użyłeś!
— Jestem bankierem, powiedział pan de Marande, i trze-
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1090
Ta strona została przepisana.