nieuprzywilejowani, rozpościerali ogon jak wąż olbrzymi aż do placu Pont-Saint-Michel, gdy głowa ich była na placu du Chatel.
Kilka ławek zachowano wyłącznie dla prawników, ale te natychmiast zajęte zostały przez panie, które nie mogły znaleść miejsca w ławkach, przysposobionych dla nich umyślnie pośrodku, naprzeciw ławki adwokatów.
Sprawa rozpoczęła się dopiero od dwóch dni, i jakkolwiek dotąd nie miano jeszcze dowodu zbrodni, o którą oskarżony był pan Sarranti, mówiono w pałacu i powtarzano w tłumie, że wyrok ma być wydanym dzisiaj.
Oczekiwano go więc lada chwila, mówimy tu przynajmniej o tych, którzy z daleka tylko uczestniczyli w tłumie, i choć była jedenasta, chociaż obiegała tłum wieść prawdziwa, lub też może fałszywa, że zbrodnia osądzoną została i wyrok już zapadł, nic jeszcze pewnego nie wiedziano na zewnątrz, i najcierpliwsi zaczynali głośno objawiać swoje niezadowolenie, którego nawet żandarmi porozrzucani w tłumie, powstrzymać nie mogli.
Dla tych przeciwnie, którzy uczestniczyli w samych rozprawach, interes zwiększał się ciągle, a trzynaście godzin posłuchania w jednym dniu, gdyż posiedzenie zaczęło się o dziesiątej rano, nie zmniejszyły bynajmniej uwagi jednych, lub ciekawości drugich.
Zresztą pominąwszy już zajęcie, jakie obudzał oskarżony, rozprawy te tak ożywione, stały się bardziej jeszcze zajmującemi z powodu odznaczającego się talentu prezesa i zarazem niezwykłej energji i dobrego smaku adwokata, broniącego pana Sarranti.
Co do zdolności prezydującego, były one nieporównane. W czynnościach tak ważnych i bolesnych, okazał on pojęcie nadzwyczaj bystre i jasne, wysłowienie szlachetne i łatwe, uczucie przyzwoitości wysokie i najskrupulatniejszą bezstronność.
Uroczystość dzisiejszego wieczora, miała przeto charakter imponujący i zarazem posępny, który łatwo da się wytłumaczyć, gdy w kilku słowach streścimy widok, jaki przedstawiała sala rozpraw.
Wszyscy prawie znają salę audjencjonalną sądów Paryża. Jest to olbrzymi prostokąt, dłuższy niż szerszy, ciemny, głęboki i wysoki, jak kościół.
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1104
Ta strona została przepisana.