Pośrodku koła sądowego, znajduje się szanowny pap Gerard.
Był to ten sam człowiek, prawie zupełnie łysy, o oczkach maleńkich i zapadniętych, którego brwi gęste i siwiejące jak szerść dzika, zwieszały się pośrodku na nos zakrzywiony, jak dziób sępa; była to wreszcie fizjognomia nikczemna i tchórzliwa, która wywarła tak szczególniejsze wrażenie na księdza Dominika, gdy wszedł do pokoju umierającego.
Oblicze człowieka żądającego od prawa sprawiedliwości, jest zazwyczaj, jakakolwiek byłaby jego powierzchowność, wzruszające i zajmujące w wysokim stopniu, gdy przeciwnie twarz oskarżonego wywołuje pogardę i wstręt. Ale tu było zupełnie przeciwnie, i gdyby się poradzono publiczności zgromadzonej, byłaby zapewnie jednomyślnie osądziła, widząc piękne i szlachetne oblicze pana Sarranti, pogodną i uczciwą twarz księdza Dominika, że role były zamienione, i że morderca był ofiarą, a ten, który uchodził za ofiarę, był mordercą.
A teraz, gdy dodamy jeszcze, że pan Sarranti eskortowany przez dwóch żandarmów, wsparty o kratę rozmawiał od czasu do czasu z synem i ze swoim adwokatem, dokończymy już tem opisu smutnej uroczystości.
Jak powiedzieliśmy wyżej, sprawa ciągnęła się od dwóch dni. Sesja, na którą wprowadzamy czytelników, była więc trzecią z rzędu i prawdopodobnie ostateczną.
Powiedzmy w krótkości, co zaszło na dwóch pierwszych.
Po przedwstępnych formalnościach, przeczytano akt oskarżenia, którego nie będziemy powtarzali, ale któren ciekawi odszukać będą mogli w dziennikach ówczesnych.
Z tego aktu wynikało, że pan Gaetano Sarranti, dawny wojskowy, urodzony w Ajaccio, na Korsyce, mający lat czterdzieści ośm, oficer legji honorowej, był obwiniony o skradzenie w wieczór dnia 20 sierpnia 1820 r. trzech kroć sto tysięcy franków z biurka pana Gerard, o zamordowanie kobiety będącej w usługach tegoż pana Gerard, i o porwanie lub zabicie synowca i synowicy pana Gerard, których najmniejszego śladu nie można było odnaleźć.
Zbrodnie przewidziane artykułem 293, 296, 302, 304, 345 i 354 kodeksu karnego.
Po przeczytaniu aktu oskarżenia, przeprowadzono w zwykłej formie indagację obwinionego, który na wszystkie
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1106
Ta strona została przepisana.