dnym razem wybiegające na nowo wszystkie widma polityczne.
Król zadrżał i rzucił ponure spojrzenie księdzu Dominikowi.
Ten nie omylił się na znaczeniu tego wejrzenia, i uczuł się dotkniętym jakby rozpalonem żelazem. Podniósł dumnie głowę, ukłonił się bez uniżoności i zrobił parę kroków gotując się do wyjścia.
Wysoka pogarda dla tego króla, który odpychał natchniona swego serca, aby je zastąpić nienawiścią innych, pomimo woli księdza Dominika przemknęła na jego ustach, odmalowała się w piorunującym wzroku.
Karol X. z kolei, spostrzegł to uczucie płomieniejące i Bourbon przedewszystkiem, to jest skory do łaski, uczul wyrzut sumienia, jaki w pewnych godzinach miewał zapewne dziad jego Henryk IV., patrząc na Agryppę d’Aubigne.
Prawda, a przynajmniej wątpliwość ukazała mu się w półcieniu, nie śmiał odmówić o co go prosił ten uczciwy człowiek, zatrzymał księdza Dominika w chwili, gdy miał wychodzić.
— Księże, rzekł, jeszcze nie odpowiedziałem ani przecząco, ani przyzwalająco na twoje żądanie, lecz jeślim tego nie uczynił, to dla tego, iż w oczach moich czyli raczej w myśli przesuwały się cienie sprawiedliwych, skazanych niesłusznie.
— Najjaśniejszy panie, zawołał ksiądz postępując kilka kroków, jeszcze czas, niech tylko król wyrzeknie słowo.
— Daję ci dwa miesiące czasu, mówił król przybierając znów swą zwykłą wyniosłość, jak gdyby żałował, jakby się wstydził swego wzruszenia, lecz, niech ojciec zrobi podanie... Przebaczam czasem opór stawiany władzy królewskiej, nigdy zaś oporu władzom wykonawczym.
— Najjaśniejszy panie, czy raczyłbyś mi dać sposób dostania się do was po moim powrocie, w jakiejkolwiek godzinie dnia lub nocy?
— Chętnie, rzekł król. I zadzwonił. Widzisz tego duchownego, rzekł do wchodzącego odźwiernego, zachowaj go w pamięci i w jakiejkolwiek porze by tu przybył, niech go wprowadzą. Uprzedź o tem służbę.
Ksiądz skłonił się i wyszedł, jeśli nie uradowany, to przynajmniej z sercem pełnem wdzięczności.
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1145
Ta strona została przepisana.