dowały się w półświetle, reszta świata w mroku: Ateny, Rzym, Kartago, Korduba, Florencja i Paryż, te ogniska przyszłości, te latarnie późniejsze, jeszcze nie powychodziły z ziemi, nazwisk ich nawet nie znano. Indje spełniły dzieło swej cywilizacji patrjarchalnej. Ta macierz rodu ludzkiego, która wzięła za gardło krowę o niewyczerpanych wymionach, przekazała berło Egiptowi, jego trzystu trzydziestu królom i dwudziestu sześciu dynastjom. Nie wiadomo jak długo władały Indje, Egipt władał trzy tysiące lat. On to porodził Grecję: po władzy patrjarchalnej i teokratycznej, nastąpiła władza republikańska. Społeczeństwo starożytne doszło do doskonałości pogańskiej. Następnie przyszedł Rzym; Rzym, gród uprzywilejowany, gdzie myśl miała stać się człowiekiem i panować nad przyszłością... Ojcze mój, uchylmy głowy: mam wymówić imię Tego Sprawiedliwego, co umarł nietylko za sprawiedliwych, których po nim umęczono, ale za grzeszników; ojcze mój, mam wymówić imię Chrystusa.
Sarranti pochylił głowę kornie, Dominik przeżegnał się.
— Ojcze mój, mówił dalej, w chwili gdy Sprawiedliwy wydał ostatni jęk, uderzył grom, rozdarła się zasłona kościelna, ziemia się rozstąpiła. Rozstęp ten, idący od bieguna do bieguna, stał się przepaścią dzielącą świat starożytny od nowożytnego. Wszystko trzeba było rozpoczynać, przerabiać. Myśl przed Chrystusem miała swą nazwę starożytną: cywilizacja; po Chrystusie przybrała nazwę nowożytną: swoboda. W świecie starożytnym swoboda nie była potrzebną cywilizacji: spojrzyjmy na Indje, Egipt, Arabię, Persję, nawet na Grecję i Rzym. W świecie chrześcijańskim nie ma cywilizacji bez swobody: otóż upada Rzym, upada Kartago, upada Grenada, powstaje Watykan.
— Synu mój, zapytał Sarranti z pewnym rodzajem powątpiewania, czyż Watykan jest istotnie świątynią swobody?
— Był przynajmniej aż do Grzegorza VII-go... A! mój ojcze, tu znowu trzeba oddzielić człowieka od myśli! Myśl, opuszczająca Watykan, przechodzi w ręce Ludwika Grubego, który kończy to, co rozpoczął Grzegorz VII-my. Francja ma prowadzić dalej dzieło Rzymu. We Francji to, która zaledwie szepleni wyraz „gmina“; we Francji, której kształtuje się język, we Francji, powiadam, odtąd rozstrzygać się będą losy świata. Do Francji przechodzi myśl...
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1152
Ta strona została przepisana.