Mówca spojrzał na około; w miejscu dreszczu, który czuł przebiegający po żyłach, zimny pot wystąpił mu na czoło.
— Cóż to znaczy? zapytał.
Nie odpowiedziało ani tchnienie.
— Czyż ja nieświadomie, mówił dalej, uczyniłem przełożenie niewłaściwe, zaofiarowałem się nieprzyzwoicie? Czy przypisujecie prośbie mej zamiar czysto osobisty, i czy sądzicie, że to przyjaciel tylko żąda pomocy waszej na rzecz przyjaciela? Bracia moi, ja zrobiłem kilkaset mil, ażeby przybyć tutaj, nie znam was; wiem, że mamy jednaką miłość dobra, jednaką nienawiść zła. Znamy się więc w rzeczywistości, chociażeśmy się nie widzieli nigdy, i chociaż ja do was mówię raz pierwszy. Ale, w imię sprawiedliwości wiekuistej wzywam was, ażebyście wydarli sądowi nieprawemu i hańbiącemu, śmierci straszliwej, jednego z najsprawiedliwszych jakich znałem! Odpowiedzcie więc, bracia, albo milczenie wasze wezmę za odmowę, a waszą odmowę, za ratyfikację wyroku najniesprawiedliwszego, jaki kiedykolwiek przeszedł przez usta ludzkie!
Tak wyraźnie wezwani do wyjaśnienia, uczestnicy zmuszeni byli odpowiedzieć.
Ten, który już mówił, podniósł do góry rękę na znak, że chce przemówić, i rzekł.
— Bracia, każde żądanie brata jest świętem, i według naszych ustaw, winno być wzięte pod rozwagę, a następnie przyjęte lub odrzucone większością głosów. Rozważmy.
Generał obeznany był z temi surowemi formalnościami, skłonił się, a gromada otaczająca go odłączyła się i zebrała cokolwiek dalej.
Po kilku minutach mówca zgromadzenia zbliżył się na kilka kroków do generała, i rzekł tonem, jaki przybiera zwierzchnik sądu przysięgłych wyrzekający wyrok.
— Generale, nie jestem ja tłómaczem mojej tylko myśli, mówię w imieniu większości członków i oświadczam w imieniu ich i mojem: Cezar mawiał, że małżonka Cezara nie może być nawet podejrzewaną. Swoboda jest matroną, która powinna zostawać nierównie czystszą, nierównie niepokalańszą, niż małżonka Cezara! Owóż, bracie, z przykrością to wypowiedzieć mi przychodzi, w braku jawnych, niezbitych, niezaprzeczonych, jasnych jak słońce dowodów niewinności pana Sarranti, zdaniem większości jest, że nie
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1192
Ta strona została przepisana.