do biurka, otworzył go i znalazł tam co potrzeba do pisania.
— Usiądź przy tem biurku, rzekł do kobiety, i napisz zeznanie.
— Nie umiem pisać, panie komisarzu.
— Nie umiesz pisać?
— Nie, przysięgam!
Salvator wydobył z kieszeni pugilares, poszukał w nim jakiegoś papieru, który rozłożył i podsunął pod oczy wiedźmy.
— Jeżeli nie umiesz pisać, to któż to pisał?
„Jeżeli mi dziś wieczór nie dasz pięćdziesięciu franków, to powiem, gdzie cię córka moja poznała, i wypędzą cię z magazynu, w którym pracujesz.
Stara struchlała.
— Widzisz więc, że umiesz pisać, rzekł do niej Salvator, źle, to prawda, ale dosyć, by spełnić rozkaz, który ci powtarzam. Dalej, pisz natychmiast zeznanie.
Salvator podał jej pióro w rękę.
Generał świecił, a Salvator dyktował następujący dokument, który wiedźma pisała z masą błędów, stanowiących właśnie dowód autentyczności autografu.
Pominiemy błędy, sądząc, że dostatecznem będzie dla czytelników znać brzmienie dokumentu.
„Ja, niżej podpisana, z nazwiska Brabancon, z przydomku La Glouette, oświadczam, że przyjętą byłam do służby przez pana hrabiego Loredana de Valgeneuse, od ostatniej niedzieli zapustnej, dla dozorowania jednej panienki imieniem Mina, którą on wykradł z zakładu naukowego w Wersalu. Oświadczam przytem, że rzeczona panienka przybyła do zamku Viry w nocy z ostatniego wtorku na środę popielcową, grożąc panu hrabiemu, że będzie krzyczeć, wołać, uciekać; ale pan hrabia przeszkodził jej, mówiąc, że ma sposób wysłania jej narzeczonego na galery, a sposobem tym jest oskarżenie go o przywłaszczenie sobie dziewicy nieletniej. Pan hrabia miał nawet w kieszeni upoważnienie do aresztowania, które jej okazał.
Podpisano: Brabancon, zwana La Glouette, dan w zamku Viry, w nocy z dnia 23 maja 1827 r.“
Zmuszeni jesteśmy wyznać, że Salvator przykładał się