Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1248

Ta strona została przepisana.

tyle przez jeden wieczór, ile wy zarabiacie przez dwadzieścia pięć lat.
— Dwadzieścia pięć tysięcy franków? wykrzyknął Toussaint. Żarty! dwadzieścia pięć tysięcy franków przez jeden wieczór, to niepodobna!
— Widzicie więc, mówił dalej Valgeneuse, jest dla was sposób utrzymania bez pracy, gdyż umieściwszy po dwadzieścia pięć tysięcy franków na pięć od sta, macie po tysiąc dwieście pięćdziesiąt franków rocznego procentu.
— Bez pracy! powtórzył Toussaint, czy słyszysz Janie? bez pracy!
— A cóż jabym robił gdybym nie pracował? zapytał naiwnie cieśla.
— Coby ci się podobało: chodziłbyś polować, ryby łowić; kupowałbyś grunta, uprawiał je; robiłbyś to, co robią bogaci, co i ja robię, mówił zachęcająco Loredan.
— Tak! gorzko odezwał się Jan Byk, wydzierałbym szesnastoletnie dziewczęta narzeczonym i rodzinom! Oto rozrywka tych, co nie pracują! oto co i pan robisz panie hrabio!
— Robiłbyś wreszcie to, coby ci się podobało, a ja wam obu ofiaruję pięćdziesiąt tysięcy franków; po dwadzieścia pięć dla każdego.
— Dwadzieścia pięć tysięcy franków! powtórzył Toussaint, którego oczy pałały pożądliwością.
— Milcz Toussaint! wyrzekł surowo cieśla.
— Dwadzieścia pięć tysięcy dla każdego, przyjacielu Janie, powtórzył pieszczotliwie węglarz.
— Dwadzieścia pięć tysięcy kolek w bok, jeżeli nie zatkasz gęby, Murzynie.
— Pięćdziesiąt tysięcy franków dla was obu, gotówką jeszcze dziś wieczór.
— To majątek, Janie! to majątek! mruczał węglarz.
— Czy będziesz cicho, niegodziwcze! zawołał Jan Byk rękę podnosząc na przyjaciela.
— Zapytaj go przynajmniej w jaki sposób można zarobić te dwadzieścia pięć tysięcy franków, szepnął z cicha Murzyn.
— Zgoda, odrzekł Jan Byk. I wracając do więźnia: Pan hiabia raczysz nam ofiarować po dwadzieścia pięć tysięcy franków... Czy nie zechcesz powiedzieć, jakie prace mamy wykonać za tak wielką sumę?