wyrzekli się jej od chwili, gdy przestali płacić pensję, do jakiej zobowiązali się pani Boivin.
Uwaga ta, uczyniona półgłosem przez usta lękliwe, zdała się wszakże Justynowi wyborną.
— Ależ tak! wykrzyknął. Cesia ma słuszność.
— Oczywiście, że ma słuszność, potwierdził pan Miller.
— Może i ma słuszność w samej rzeczy, rzekła pani Corby, ja też myślę przełożyć wam drogę pośrednią, która zdaje mi się, zadowoli wszystkich.
— Powiedz, matko, zawołał Justyn, wiemy wszyscy, że jesteś mądrością, która zstąpiła na ziemię.
— Prawo pozwala iść zamąż w piętnaście lat i miesięcy pięć; jeżeli pobierzecie się zaraz, będzie to wyglądało, jak gdybyście czekali tylko na kres oznaczony prawem i korzystali z jego mocy z pospiechem, którego pobudka mogłaby być, w danym razie, źle wytłomaczona.
— To prawda, Justynie, szepnął nauczyciel.
Justyn westchnął. Nie miał, w samej rzeczy, nic do odpowiedzenia.
— Za pięć miesięcy, piątego lutego w roku przyszłym, Mina mieć będzie szesnaście lat, jest to prawie już wiek rozumu dla kobiety. Ważną rzeczą jest, mój synu, ażeby wiedziano, iż Mina sama się oddała; żeniąc się z nią dziś, mógłbyś być posądzonym, żeś ją wziął gwałtem.
— A więc? odezwał się Justyn cały drżący z radości.
— A więc, ponieważ proboszcz z Bouille, przedstawia w tej chwili opiekuna Miny, postarasz się z góry o pozwolenie tego zacnego kapłana i dnia szóstego lutego w roku przyszłym, Mina będzie twą żoną.
— O, moja matko! moja dobra matko! zawołał Justyn klękając u nóg jej, przyciskając ją do serca i okrywając twarz pocałunkami.
— A tymczasem? zapytała Celestyna.
— Tak, rzekł nauczyciel, tymczasem gadaniny, plotki i oszczerstwa pójdą swoim trybem!
— To też należałoby pomyśleć, ażeby Minę umieścić gdzieś na te siedm miesięcy.
— Gdzie, moja matko! gdzie mamy umieścić to biedne dziecko?
— Na jakiejkolwiek pensji, gdziebądź, byle tu nie pozostawała.
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/126
Ta strona została przepisana.