Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/127

Ta strona została przepisana.

— Ja nie znam nikogo, komubym mógł powierzyć Minę, zawołał Justyn.
— Czekajcie państwo, czekajcie, zdaje mi się, że mam to czego nam potrzeba, rzekł nauczyciel.
— Doprawdy, panie Millerze! rzekła pani Corby, wyciągając rękę raczej do głosu, niż do osoby starego nauczyciela.
— Co pan masz na widoku i co nam przedstawisz? zapytał Justyn niecierpliwie.
— Co wam przedstawię, kochany Justynie? Jedną rzecz, jaką przedstawić można w trudnej pozycji, w jakiej się znajdujemy. Mam ja w Wersalu, dawną, od lat trzydziestu przyjaciółkę, jedyną kobietę, którą może byłbym kochał, dodał nauczyciel z westchnieniem, gdyby mi na to starczyło czasu. Ona właśnie utrzymuje pensję panien. Mina pozostanie u niej przez te siedm miesięcy, a raz na tydzień... no, raz na tydzień pojedziesz odwiedzić ją w rozmawialni. Jakże ci się podoba mój chłopcze?
— Musi mi się podobać, odrzekł Justyn.
— A co na to mówisz, droga pani Corby, zapytał nauczyciel.
— Ja mówię, że trzeba, abyś pan jutro zaraz pojechał z Justynem do Wersalu, kochany panie Millerze.
I na tem się rozeszli, naznaczając sobie nazajutrz schadzkę na ulicy Rivoli, na stacji, gdzie wówczas brano do Wersalu tak zwane gondole.
Po kwadransie rozmowy z przełożoną zakładu, młodzieniec przekonał się, że pan Miller bynajmniej nie przesadził znakomitych zalet swej dawnej przyjaciółki. Dowiedziawszy się jak pana Millera obchodzi jej przyszła wychowanka, zacna matrona ofiarowała się przyjąć ją za sam koszt wyżywienia, i zgodzono się, że przywiozą ją w astępną niedzielę.
Dwaj przyjaciele wyszli z zakładu zachwyceni przełożoną, i udali się pieszo przez lasy Wersalskie, tak pełne dla nich niewymownych wspomnień.
Powiedzieliśmy, że cały ten spisek familijny przed Miną trzymano w najściślejszej tajemnicy, biedna dziewczyna niczego się niedomyślała. Słyszała wprawdzie jakieś szepty; widziała niezwykłe spojrzenia, których znaczenia wcale nie rozumiała; czuła nieokreślenie, że jakaś tajemnica wisi nad nią; czuła ją w powietrzu, ale na ślad trafić nie mogła.