Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1271

Ta strona została przepisana.

Podpisano: Margrabia de Valgeneuse.
Dnia 11. lipca 1821 roku“.
— Czy mam ci przeczytać resztę? zapytał Salvator.
— Nie, panie, nie potrzeba, odrzekł Loredan.
— O! resztę wiesz, nieprawdaż, mój szanowny kuzynie? Chciałbym tylko wiedzieć przez prostą ciekawość, ile za tę wiadomość zapłaciliście panu Baratteau?
— Panie! zawołał hrabia powstając z miną groźną.
— Wracam więc do tego, co mówiłem, rzekł Salvator jakby nie zważając na ruch hrabiego, iż dobrze jest spełnić dobry uczynek, również jak mógłbym dodać, zły uczynek wychodzi na złe...
— Panie! powtórzył Loredan.
— Bo nareszcie, odparł z takimże samym spokojem Salvator, gdybyś był nie spełnił złego uczynku uprowadzając Minę, mnieby nie przyszło na myśl spełnić dobrego, ocalając ją. Nie potrzebowałbym więc koni pocztowych, nie byłbym przechodził przez ulicę des Jeuneurs, nie byłbym poznał kantorka, nie byłbym go kupił i odkrył tajemnego dna, i testamentu, który mi pozwala powiedzieć ci: Mój kochany kuzynie, masz wolny wybór; uprzedzam cię tylko, że za najmniejszym powodem niezadowolenia, jaki mi zrządzisz, zrobię użytek z testamentu, to jest zgubię cię z kretesem, ciebie, twego ojca i twoją siostrę. Jeżeli przeciwnie nie uczynisz nic przeciwko tym biednym narzeczonym, którymi ja się opiekuję i pozwolisz im spokojnie przebyć granicę, to z kombinacyj moich wypada, ażebym jeszcze z rok, dwa, a może i trzy lata pozostał posłańcem, a pojmujesz, że dopóki będę posłańcem, nie potrzeba mi dwóchset tysięcy franków dochodu, skoro zarabiam po pięć lub sześć franków dziennie. Pokój więc albo wojna, do twego wyboru, kuzynie; proponuję ci pierwsze, ale nie odmawiam i drugiego. Co większa powiadam, że jesteś zupełnie wolnym; ja tylko będąc na twojem miejscu, przyjąłbym ofiarowaną mi gościnność i przepędziłbym tu noc na rozmyślaniu. W nocy częstokroć dobra myśl przychodzi!
I po udzieleniu tej rady, Salvator opuścił swego kuzyna Loredana, pozostawiając drzwi na pół otwarte i zabierając z sobą Jana Byka wraz z Murzynem, tak, iżby pan de Valgeneuse widział, że wolno mu pozostać lub wyjść.