Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1272

Ta strona została przepisana.
XV.
Nowa osoba.

Zobaczmy teraz, co się działo na ulicy Ulm Nr. 10-ty w kilka dni po wypadkach, któreśmy opowiedzieli.
Czytelnicy idący uważnie za biegiem wypadków tego dramatu, pamiętają zapewne, że czarownica z ulicy Triperet, wyprowadziła się na ulicę Ulm pod Nr. 10-ty, do lokalu urządzonego przez Petrusa; pamiętają też, że razem z Brocantą wyprowadzili się: Róża, Babolin, wrona i dwunastu psów.
Komnata zajmowana teraz przez starą wiedźmę, będąca przez pół gabinetem osobliwości, przez pół przybytkiem czarnoksięstwa, pomiędzy innemi przedmiotami fantastycznemi, miała dzwonnicę, służącą za schronienie dla wrony oraz kilka beczek służących poprostu za budy dla psów.
Jednym z najbardziej ulubionych psów naszej czarownicy, był mały kundelek najpośledniejszej rasy. Sądzimy to, rozumie się, z dumnego punktu ludzkiego; z punktu widzenia natury nie ma pośledniej rasy.
To pewna wszakże, iż z punktu widzenia ludzkiego, psiak ten odznaczał się brzydotą: mały, pękaty, brudny fizycznie, krnąbrny, mrukliwy, pretensjonalny moralnie, streszczał w sobie jednym wszystkie wady starego kawalera, i dlatego zapewne nie cierpieli go jego towarzysze.
Z tego ogólnego wstrętu powstało, że jego pani, Brocanta, zrazu przez niewieści upór, przywiązała się do niego prawdziwie macierzyńskiem uczuciem, a potem uczucie to wzmagało się powoli, w miarę nieprzyjaźni, jaką mu okazywali jego towarzysze.
Miała ona dla niego szczególne względy, dawała mu osobno jeść i w oddzielnej alkowie sypiał.
Wiecie, co może duma u ludzi, nieprawdaż, mili czytelnicy? Zobaczcie co może u zwierząt.
Ten czarny pies, ten zabłocony kundel, ten Babylas słowem, który, zawsze z naszego punktu widzenia, był obelżywie brzydkim, widząc, jak go pani odznacza, pieści, wynosi, wyobraził sobie nareszcie, że jest najładniejszym, najzalotniejszym, najdowcipniejszym, najmilszym i najpowabniejszym ze wszystkich psów.
Gdy raz myśl ta weszła mu do głowy, zaczął, bardza