Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1273

Ta strona została przepisana.

naturalnie, tak samo, jak człowiek w podobnych okolicznościach, wyszydzać swych bliźnich, znęcać się nad nimi, jednego pociągając za ogon, drugiego kąsając w ucho, drwiąc sobie z każdego, pewien bezkarności: nadymał się, nos zadzierał do góry, i takie nadawał sobie pańskie miny, że wszyscy towarzysze uśmiechali się pogardliwie, z politowaniem wzruszali łopatkami, mówiąc pomiędzy sobą:
— Co za pretensje!
Te oznaki pogardy, jakie przy każdej sposobności Babylas otrzymywał od towarzyszów, nie słodziły mu życia bynajmniej.
Brocanta, jako wiedźma, wiedząca tajemnice wszystkich języków, a więc i psiego, za każdym grubiańskim wyrazem jaki usłyszała, wdawała się w sprawę, według ważności wyrazu, już to klapką, już trzonkiem od miotły.
Klapka była laską wieszczki! trzonek był trójzębem Neptuna! Brocanta nie wiedziała zapewne co znaczy: „Quos ego!“ ale psy neptunową tę groźbę zaraz sobie tłomaczyły: „Precz kanalie!“ I każdy drżący wracał do budy, a po chwili dopiero odważał się wychylić koniec nosa przez otwór beczki.
Prawda, że chart skomlał, wyżeł mruczał, że bryś warczał; ale tupnięcie niecierpliwej nogi o podłogę i wymówienie tych strasznych słów: „będzie tam cicho!“ było dostatecznem do nakazania bezwarunkowego milczenia całemu psiemu zgromadzeniu. I wszyscy milczeli, zanurzeni w odpowiednie beczki, gdy tymczasem nikczemny Babylas zarozumiale rozciągał się na środku komnaty, i czasami bezwstyd posuwał do tego stopnia, że odbywał przegląd beczek, by przekonać się, czy każden z buntowników był w swojem więzieniu.
To postępowanie Babylasa codzień bardziej wyzywające, stało się wreszcie, jak każdy łatwo pojmuje, nieznośnem dla całej rzeczy pospolitej psiej, która dwa czy trzy razy postanowiła korzystać z nieobecności Brocanty, ażeby dać dobrą nauczkę jegomości Babylasowi; ale dzięki temu szczęściu, które zdarza się tylko tyranom i zarozumialcom, właśnie w chwili, gdy spisek miał wybuchnąć, Brocanta niby starożytny Deus ex machina, zjawiała się nagle z klapką lub miotłą w ręku, i odprowadzała nieszczęśliwych spiskowców do beczek.
Co tu robić w tak smutnej konjunkturze, i jak się wy-