Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1339

Ta strona została przepisana.

za trzy tysiące, a drugie trzy oddawać ojcu. Ojciec więc, który dla syna pozbawiał się dotąd wszystkiego, odtąd będzie spokojny. Potem może się dochody zwiększą. Trafi się dobre libretto, napisze muzykę i będą grać w Operze komicznej, jak Herolda, lub w Operze wielkiej, jak Aubera; zarobi dwadzieścia, trzydzieści, czterdzieści tysięcy franków przez rok, i jak dostatek przyszedł po nędzy, tak wykwint przyjdzie po dostatku. Cóż mówisz o tym planie, Petrysie?
— Plan bardzo naturalny, mój stryju, odezwał się młodzieniec zakłopotany, spostrzegł bowiem, że coraz bardziej położenie muzyka zbliżało się do jego położenia.
— A ty, będąc na miejscu tego muzyka, czy zrobiłbyś to samo?
— Starałbym się odwdzięczyć ojcu, mój stryju.
— Sen! piękny sen, mój przyjacielu. Wdzięczność dziecięca, to sen...
— Stryju!
— Ja przynajmniej w nią nie wierzę, mówił dalej generał, dowodem tego, żem się nie ożenił.
Petrus nic nie odpowiedział.
Generał utkwił w niego wzrok, a po chwili milczenia:
— Otóż, ten sen, powiedział, rozwiała kobieta.
— Kobieta, szepnął Petrus.
— Tak, tak, kobieta. Nasz muzyk poznał gdzieś kobietę piękną, bogatą i prowadzącą życie wystawne: Była to śliczna i niezmiernie inteligentna osoba, artystka o tyle o ile dozwolono być nią wielkiej damie. Młodzieniec, jak to mówią, złożył miłość swą u jej nóg. Ona raczyła przyjąć tę miłość, i od tej chwili wszystko się skończyło.
Petrus żywo podniósł głowę.
— Tak, prowadził dalej rzecz swą generał, wszystko się skończyło. Nasz muzyk zaniedbał lekcyj. Jak dawać lekcje po dziesięć franków za godzinę, kiedy kogoś wyróżniła hrabina, margrabina, lub księżna? Zaniedbał studjów, nie śmiał już dawać koncertów. Mówił niegdyś o librecie, o wystąpieniu w Operze. Wydawcy tłoczyli się do jego drzwi, on poczynił zobowiązania pod warunkiem, ażeby mu dali pieniądze naprzód. Wiedziano, że jest uczciwym człowiekiem, wiernym danemu słowu, więc uczyniono czego tylko żądał. Bo czyż nie należało się postawić na stopie, na jakiej przystoi żyć kochankowi wielkiej damy, mieć konie,