Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1356

Ta strona została przepisana.

Trzeba było lawirować, by się do niego nie zbliżyć, inaczej wpadliby w archipelag wysp Aurigny, Guernesey, Serek i Jersey, stanowiący własność Anglji od czasów Henryka I., które są niedogodnemi strażnicami wybrzeży francuskich.
Mierzyli zatem prosto na Beaumont.
Trudno było określić uczucie ogarniające serca więźniów w chwili, kiedy spojrzawszy na ziemię francuską, zobaczyli ją zarysowującą się w sposób wyraźniejszy, ze swemi wzgórzami, portami, załomami gruntu.
Potem, spostrzegłszy domy rysujące się ze smugami dymu, tak się zanurzyli w tym widoku, że zapomnieli spuścić flagi angielskiej.
Kula armatnia upadła w wodę o sto sążni od sloopu i wyprowadziła ich z ekstazy.
— Cóż to! zawołali zdziwieni, strzelają do nas?
— Ej, nie do nas, kroćset granatów! nie do nas oni strzelają, tylko do tej niebieskiej szmaty.
I żwawo ściągnęli flagę, ale było już zapóźno: „Piękna Zofia“ została zoczoną. A wreszcie choćby nie flaga, to wydałaby ją postawa wielkobrytańska.
W marynarce tak samo jak w ludności, najbardziej uroczą angielkę, choćby wychowaną we Francji, puść między francuski, a poznają ją po chodzie. Poznano więc sloop podwójnie: po fladze i po kształtach. Poszło za tem, że Herbel daremnie ściągnął flagę, i druga kula prysła za pierwszą i padła tak blizko „Pięknej Zofji,“ że obryzgała wodą pomost.
— Ależ to, odezwał się Paryżanin, oni widzę nie pozna ją przyjaciół.
— Cóż robć? rzekli inni.
— Iść dalej, odpowiedział Herbel, zapewne na tym sloopie nie ma flagi francuskiej, więc będziemy mieli tę samą historję z każdym portem.
— Ej! rzekł Paryżanin, znajdziemy tu przecież jaki obrus, serwetę, koszulę.
— Tak, odparł Herbel, ale tymczasem jesteśmy spotrzeżeni, nieprawdaż, i wskazani jak Anglicy, niech nas więc Pan Bóg broni... Otóż masz, widzisz, już tam korweta rusza na naszą intencję. Za dziesięć minut wezwie nas w taniec, dopędzi i zatopi za godzinę, bo jak im u djabła w