Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1395

Ta strona została przepisana.

— Bo ci ludzie są śmiertelnymi wrogami waszej cesarskiej mości.
— Oni wszystko mają odemnie.
— Tem bardziej, najjaśniejszy panie, są dobrodziejstwa tak wielkie, że tylko niewdzięcznością można za nie płacić.
— Pisz, mówię ci.
Sarranti wstał, ukłonił się i położył pióro na stole.
— Co robisz? zapytał cesarz.
— Najjaśniejszy panie, nie żyjemy już w czasach, w których zwyciężeni kazali się zabijać niewolnikom; pisać do komisji rządzącej, byłoby to zabić się.
A gdy cesarz nie odpowiadał.
— Najjaśniejszy panie! zawołał Sarranti, miecz trzeba wziąć w rękę, a nie pióro; do narodu trzeba się odwołać, a nie do ludzi, którzy, powtarzam, są twoimi wrogami: niech się dowiedzą, że wasza cesarska mość bijesz nieprzyjaciół w chwili, gdy oni myślą, że jesteś na drodze do Rochefort.
Cesarz znał swego ziomka, wiedział, że nic go zachwiać nie zdoła.
— To dobrze, rzekł, przyszlij mi generała Beckera.
Sarranti wyszedł, wszedł generał Becker.
— Generale, rzekł Napoleon, oznajmiam ci, że opóźniłem wyjazd mój o kilka godzin, by wysłać cię do Paryża w celu porozumienia z rządem.
— Nowego porozumienia, najjaśniejszy panie? odezwał się generał zdziwiony.
— Tak, odrzekł cesarz, ja chcę objąć napowrót dowództwo wojsk w imieniu Napoleona II.
— Najjaśniejszy panie, powiedział generał, czy mógłbym poważyć się zwrócić uwagę waszą, że podobne poselstwo właściwiej może być sprawione przez oficera domu cesarskiego, niż przez członka Izby i komisarza rządowego, którego instrukcje ograniczają się na towarzyszeniu waszej cesarskiej mości.
— Generale, rzekł cesarz, ja mam wszelką ufność w twej prawości, i z tego to powodu daję ci to posłannictwo, tobie raczej, niż komu innemu.
— Najjaśniejszy panie, jeżeli poświęcenie moje może stać się użytecznem, odpowiedział generał, nie omieszkam być posłusznym, ale chciałbym mieć instrukcje na piśmie.
— Siadaj, generale, i pisz.