Z całej tej ogromnej fortuny, Herbel zdołał zaledwie uratować jakieś pięćdziesiąt tysięcy franków i mały folwarczek.
Piotr Berthaut szczęśliwszym był lub zręczniejszym: nauczony reakcją roku 1814, nie chciał poddawać się zmianom zachodzącym w roku 1815; odpłynął ze swą korwetą, na której zgromadził wszystko co posiadał.
Ale co się stało z nim i z jego załogą? Nikt nic nie wiedział, i żadna o nim nie nadeszła wiadomość. Domyślano się, że okręt zatonął razem z ludźmi i mieniem. A koniec końców, gdyby i tak było, to Piotr Berthaut skończył śmiercią marynarza; Teresa pomodliła się za niego, Piotr Herbel dał za niego na mszę, oboje opowiadali o nim chrzestnemu synowi, jako o sercu złotem, i o drugim dla niego ojcu na wypadek, gdyby kiedy wrócił, a potem... a potem, jak rzeka chwilowo zmącona, prąd życia wrócił do zwyczajnego biegu i po trzech latach, kiedy wspomniano o Piotrze Berthaut, Herbel wspominał z westchnieniem: „Biedny Piotr!“ Teresa ocierała łzę i szeptała modlitwy a chłopiec, mawiał:
— To był mój chrzestny ojciec, prawda papo? Ja bardzo kocham mojego chrzestnego ojca.
I na tem koniec.
Nadto, Piotr Herbel filozoficznie zniósł swą ruinę osobistą. Ograniczony do udziału w majątku ojcowskim, nie byłby miał i tyle nawet.
Po powrocie brata do Francji, dał mu znać, że chce sprzedać folwark i podzieli się z nim resztę majątku. Generał Herbel odmówił, mianując brata rozbójnikiem morskim. Potem, nawzajem dostał ogromny udział w miljardzie przeznaczonym na wynagrodzenia dla emigrantów, nie zaproponował bratu podziału, czegoby też i Piotr nie był przyjął, i jeden drugiego kochali dalej po swojemu, to jest kapitan całem sercem, generał częścią umysłu.
Co się tyczy chłopca, wiadomo już mniej więcej, jak był chowany. Posłano go do Paryża, umieszczono w jednej z najlepszych szkół stołecznych. Rodzice codzień uszczuplając swego majątku na wychowanie dziecka, opuścili Saint-Malo przez oszczędność, i mieszkali na folwarczku o tysiąc kilkaset frankach dochodu, wychowanie Petrusa wyczerpywało resztę.
W roku 1820, kapitan Herbel, mający dopiero lat pięć-
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1404
Ta strona została przepisana.