Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1408

Ta strona została przepisana.

Ale jakkolwiek przedłużyliśmy ten rozdział, mówiąc dużo o stronie moralnej Piotra Herbel, zapomnieliśmy przedstawić czytelnikom powierzchowność jego. Pospieszamy więc z dopełnieniem tego braku.

XVI.
Obszarpaniec.

Kapitan Piotr Herbel, przezwany obszarpańcem (Sans-Culotte), miał wtedy lat pięćdziesiąt siedm. Był to człowiek niewielkiego wzrostu, barczysty, z żelazną ręką, kwadratową głową, najeżoną twardym włosem dawniej nieco rudawym dziś siwiejącym; słowem herkules bretoński. Brwi jego, nieco ciemniejsze niż włosy, nadawały twarzy wyraz ostry, ale oczy jasnobłękitne, usta odkrywające białe zęby, zdradzały jednocześnie dobroć niezmierną. Był on żywy, prędki, jak to widzieliśmy na pokładzie, w pałacu Tuilleries, przy wejściu do syna, ale pod tą żywością ukrywało się serce najczulsze, dusza najlitościwsza.
Oddawna nawykły do rozkazywania ludziom w położeniach, gdzie niebezpieczeństwo nie dozwalało słabości, miał też fizjognomję wyzywającą, przyzwyczajenie do władzy i energji. Jakoż, tak jak gdyby wciąż znajdował się na pokładzie „Pięknej Teresy“, pomimo straty majątku, umiał na wsi wyrobić sobie posłuszeństwo nietylko u chłopów, ale nawet u najbogatszych panów w sąsiedztwie.
Zmuszony pokojem europejskim do bezczynności, w braku bójek z ludźmi, kapitan wypowiedział wojnę zwierzętom; ćwiczeniom tym oddając się z pożerającą działalnością, stał się namiętnym zwolennikiem polowania, i żałując, że nie ma do czynienia ze zwierzętami godnymi trudu, jak słonie, nosorożce, lwy, tygrysy i lamparty, z pewnym wstydem polował na wilki i dziki.
Owdowiały, oddalony od Petrusa, kapitan Herbel, doszedł do tego, że trzy czwarte roku biegał po lasach i wzgórzach, ze strzelbą na ramieniu, z dwoma psami przy nogach.
Czasami bawił tydzień, dziesięć dni, dwa tygodnie, nie dając o sobie innej wiadomości, tylko furami nadsyłanej zwierzyny, przeznaczonej najczęściej dla najuboższych ro-