Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1409

Ta strona została przepisana.

dzin; nie mogąc już żywić ubogich jałmużną, żywił ich strzelbą.
Tylko to zacięte myślistwo miewało czasami swe niedogodności.
Nie bez tego, iżby czytelnik nie wiedział, że w prawnym biegu rzeczy, najbardziej nawet absolutny myśliwy zawiesza strzelbę od końca lutego do końca sierpnia. Nie tak bywało ze strzelbą kapitana: jego Leclére (wybrał go z pracowni sławnego płatnerza tego nazwiska), nie spoczywał nigdy, słychać było zawsze dobrze znane wystrzały to w jednej stronie departamentu, to w drugiej.
Ponieważ wszyscy strażnicy leśni, a powoli i żandarmi w tym departamencie, wiedzieli w jakim celu kapitan poluje i jaki użytek czyni ze zdobyczy, słysząc przeto strzał w jednej stronie, odchodzili w drugą. W takim więc tylko razie gdy kapitan naraził się osobiście właścicielowi, strażnik decydował się spisywać protokół i składać skargę do sądu.
Zdarzało się nadto, że sądy jakkolwiek surowe względem wykroczeń myśliwskich za Restauracji, dowiedziawszy się, że wykraczającym był Obszarpaniec Herbel, łagodziły karę do minimum. Tak, że za sto franków rocznej kary, kapitan czynił za dwa tysiące franków jałmużny, żywił się sam, posyłał Petrusowi, który dzielił się z kolegami.
Pod innemi względami kapitan pozostał istnym marynarzem. Nie znał się zgoła nietylko na rzeczach miejskich, ale i w ogóle na światowych.
Odosobnienie w jakiem żyje marynarz zgubiony wśród samotności Oceanu, wielkość widoku, który ma nieustannie przed oczyma, łatwość z jaką co chwila naraża życie, niedbałość z jaką oczekuje śmierci, życie marynarskie, a następnie myśliwskie, tak go odgraniczyły od stosunków ludzkich, że z wyjątkiem anglików, których sam nie wiedząc dlaczego, miał za swych przyrodzonych wrogów, dla innych swych bliźnich żywił sympatję i przyjaźń dziewiczą.
Jedyną szramą tego serca ze złota i z granitu, była boleść spowodowana śmiercią żony, biednej Teresy, ślicznej ciałem, pogodnej duszą, cichych poświęceń kobiety.
To też stanąwszy w pracowni i uściskawszy Petrusa,