Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1413

Ta strona została przepisana.

zawsze miał dla swego starszego brata. Potem, jakby chcąc przerwać scenę rozrzewniającą, wzruszenie wcale obce je go obyczajom, a mianowicie sympatjom, generał gwałtownie wydarł się z objęć brata i te ostatnie słowa rzucił Petrusowi:
— Dziś wieczór, albo jutro zrana, nieprawdaż, zobaczę się z tobą, mój panie synowcze?
Udał się na schody i szedł z lekkością dwudziestoletniego młodzieńca mrucząc:
— Djabelski człowiek! że też ile razy się z nim widzę zawsze uważam, że mi jakaś łza pozostała w głębi oka!

Koniec tomu dwunastego.