doskonale odpowiadające oczom, była wysoka i wysmukla;, głos miała krótki i rozkazujący; słowem, czuć ją było o milę arystokracją.
Pierwszy widok dziewicy tej nie był sympatycznym dla Justyna.
Jednakże na wieść, że na zawsze ma się rozłączyć z Miną, Zuzanna zdawała się dotkniętą takim żalem, że wyraz fizjognomji jej jakoś przyciągnął ku niej Justyna.
Zkądinąd, piękna panna tak wdzięcznie ukłoniła się pani Corby, tak serdecznie wyciągnęła rękę do siostry Celestyny, tak właściwie uśmiechnęła się do sędziwego nauczyciela, który równie jak Justyn znajomy jej był, choć sam jej nie znał, że Justyn w tej chwili zmienił dla niej swe uczucia.
Następnie, ponieważ dobre serca, które w dobrem wrażeniu zawsze idą dalej, niż w złem, zbliżył się do ucha pani Corby i rzekł pocichu:
— Matko, Mina zdaje się bardzo żałować swej przyjaciółki; nie chciałbym, ażeby w dniu jutrzejszym Mina miała choć jeden żal; gdybyśmy też zaprosili pannę Zuzannę, ażeby dzień jutrzejszy zabawiła z nami?
— Odmówiłaby, rzekła matka.
Pani Corby z taktem właściwym ślepym, poznała w głosie panny de Valgeneuse kilka strun, które brzmiąc ostro, złą dawały jej wróżbę o przyjacielskiej czułości arystokratycznej dziewicy.
— Ale, nalegał Justyn, jeżeli przyjmie zaproszenie?
— Nasz dom jest zbyt ubożuchnym dla takiej bogatej panny!
— Powróci jutro zaraz po obrzędzie, a dziś spać będzie w moim pokoju.
— A ty gdzie będziesz spał?
— O! ja sobie znajdę jaki kącik.
— A kto odwiezie tę pannę?
— Masz słuszność, matko.
Zasiągnięto rady przełożonej w tej ważnej kwestji i wynikiem konferencji było, że jutro przełożona i panna Zuzanna de Valgeneuse przybędą do Paryża około dziesiątej zrana, będą na obrzędzie ślubnym i zaraz po nim wrócą do Wersalu.
Uwiadomiono o tym zamiarze pannę Zuzannę, która przyjęła go z radością, chociaż nie powiedziano jej, w ja-
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/143
Ta strona została przepisana.