— Słuchaj: ochłodź tymczasem temi trzema tysiącami najbardziej spragnionych; powiedz, niech poczekają na moje przedstawienie; nazajutrz udamy się do Porchera i będziemy mieć dziesięć tysięcy franków, piętnaście, jeżeli koniecznie potrzeba, bez grosza procentu.
— Co to za Porcher, mój przyjacielu?
— Człowiek jedyny, rara avis Juwenala, ojciec żywiciel literatów, istny minister sztuk pięknych, zobowiązany przez Opatrzność dawać zachętę, premia talentom. Chcesz, żebym poszedł do niego i powiedział, że ty robisz ze mną sztukę? On ci na to pożyczy dziesięć tysięcy franków.
— Oszalałeś, a czyż ja robię sztukę?
— Nie takiś głupi, wiem, ale ja zrobię sam.
— Tak, a ja zysk podzielę z tobą.
— E, toż oddasz jak będziesz mógł.
— Dziękuję ci, mój drogi, jak będę mógł przyszłoby zapóźno, jeżeli kiedykolwiek przyjdzie.
— Rozumiem, tybyś wolał znaleść jakiego żyda z pokolenia Levi; nikt nie ma skrupułu kazać im czekać, tacy zawsze się odbiją.
— Nie chciałbym nikogo narażać na czekanie, żyda czy nie żyda, mój drogi.
— Do licha! Otóż to widać ztąd gdzie sztuka ma swoje granice. Jakto! Jesteś autorem dramatycznym, powołaniem twojem jest tworzyć wypadki i wychodzić z nich, gmatwać położenia i rozplątywać; masz pretensję stworzyć kiedyś komedję, jak Beaumarchais, tragedję, jak Kornel, a siedzieć musisz uwikłany w runo swej owcy, jak kruk chcący naśladować orła. Winieneś nędzne dwadzieścia pięć albo trzydzieści tysięcy franków, masz w rękach, w głowie, w sercu, czem je zapłacić, a tymczasem nie wiesz gdzie się udać, co robić!
— Pracować, odezwał się w głębi pracowni głos łagodny i dźwięczny.
Po tym jednym wyrazie domyślamy się, jaki to był ten dobry duch, który przyszedł wesprzeć wahającego się przyjaciela i zakłopotanego dramaturga.
Był to Salvator.
Dwaj przyjaciele jednocześnie odwrócili głowy, Jan Robert z uradowaniem, Petrus z wdzięcznością. Obaj podali rękę nowoprzybyłemu.
— Dobry wieczór, panowie! rzekł, zdaje się, że rozbija-
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1432
Ta strona została przepisana.