Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/144

Ta strona została przepisana.

kim celu ma pojechać do Paryża. Obawiano się, aby nie wydala tajemnicy przed przyjaciółką.
Prosiła tylko panna Zuzanna o pozwolenie zawiadomieni swego brata, pana Loredana de Valgeneuse, o jutrzejszym projekcie. Gdyby była uprzedzoną nieco wcześniej, mogłaby była ustnie go zawiadomić, bo tylko co rozstał się z nią w rozmawialni.
Ponieważ pan Loredan de Valgeneuse mieszkał w Wersalu, a raczej ponieważ tam miał maleńką przystań, Zuzanna rozmyśliła się, że dosyć czasu będzie napisać do niego po odjeździe Miny.
Wreszcie Mina wróciła w tej chwili ze swego pokoju i biegła rzucić się w jej objęcia.
Justyn z obawy, żeby w jej oku nie zobaczył łzy, oświadczył, że zamiast pożegnania może tylko przyjaciółce swej powiedzieć do widzenia, gdyż panna Zuzanna i pani Desmarets, (było to nazwisko przełożonej), zrobią im ten zaszczyt i przepędzą z nimi dzień jutrzejszy.
Tym sposobem dziewica nie potrzebowała nawet osuszać oczu; oschły same; podskoczyła z radości, uściskała Zuzannę, ucałowała panią Desmarets. Potem zwracając się do ukochanej rodziny rzekła:
— Jestem więc gotowa.
Powiedziano sobie do widzenia po raz ostatni; pani Desmarets z Zuzanną przyrzekły stawić się na czas; podróżni nasi wsiedli do powozu i skierowali się na drogę do Paryża, gdy tymczasem Zuzanna wróciła do swego pokoju i napisała do brata:
„Zaraz za tobą przybyła rodzina i zabrała Minę. Zdaje mi się, że jutro zajdzie coś nadzwyczajnego na ulicy św. Jakóba. Pani Desmarets i ja jesteśmy zaproszone do nich na cały dzień jutrzejszy; jeżeli chcesz mieć wiadomość o wypadkach, urządź się tak, ażebyś mógł zawieźć przełożoną i mnie w swoim powozie. Twoja kochająca siostra

Z. de V.“


IV.
Prośba o rękę.

Tak, jak spodziewał się Justyn, jego ukochana Mina odjechała z pensji i wracała do domu bez najmniejszego cienia żalu. Była ona wprawdzie niespokojną nieco, jak