— Oto, pytałem się, zkąd się panu wzięła taka miłość ludzkości.
— Znalazłem ją w swojem sumieniu, panie, odpowiedział Salvator, lubiłem przed innemi, nawet przed wierszami Wirgiliusza, ten wiersz kartagińskiego poety, który może przeto go tylko napisał, iż był niewolnikiem: „Homo sum, et nil humani a me alienum puto“. (Człowiekiem jestem, i nic ludzkiego nie jest mi obcem).
— Tak, tak, rzekł pan Jackal, znam ten wiersz: to Terencjusza, nieprawdaż?
Salvator dał głową znak potwierdzający.
Pan Jackal mówił dalej:
— Doprawdy, kochany panie Salvatorze, gdyby wyraz filantrop nie był już utworzony, trzebaby go było utworzyć dla ciebie. Gdyby dziennikarz najwiarogodniejszy, w przypuszczeniu że jest dziennikarz wiarogodny na świecie, gdyby powiadam, dziennikarz najwiarogodniejszy napisał jutro, że pan przyszedłeś do mnie o północy, by mnie zespolić z dobrym uczynkiem, nie wierzonoby, co większa, przypuszczanoby, że pan masz jakiśkolwiek interes w tym czynie bezinteresownym. Twoi przyjaciele polityczni wyrzekliby się ciebie, i krzyczeliby w głos, że się zaprzedałeś stronnictwu bonapartystowskiemu. Boć nareszcie taka zaciętość w uratowaniu życia panu Sarranti, który przybywa z tamtego świata, i którego pan może pierwszy raz dopiero w życiu widziałeś, kiedy go aresztowano na placu Wniebowzięcia, taka zaciętość w chęci dowiedzenia sądowi, że się bezwarunkowo myli i że skazał niewinnego, czy to nie jest dowodem bonapartyzmu, powiedzieliby twoi nieprzyjaciele polityczni?
— Ocalić niewinnego, panie Jackal, jest dowodem uczciwości. Niewinny nie należy do żadnego stronnictwa, a raczej należy do stronnictwa Boga.
— Tak, tak, zapewne, jest to rzecz jasna dla mnie, który pana znam oddawna, i który oddawna wiem, że jesteś, jak to nazywają wolnym myślicielem. Wiem, że daremnieby ktoś kusił się zaczepić twoje przekonania. Nie kuszę się też o to. Ale gdyby też to zrobił kto inny, gdyby usiłowano spotwarzać pana?
— Byłaby to próżna praca, niktby nie uwierzył.
— Byłem i ja w pańskim wieku, rzekł z pewnym odcieniem melancholii pan Jackal, miałem o moich bliźnich
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1459
Ta strona została przepisana.