— Dopomogę pańskiej pamięci: w zamku Viry, u czcigodnego pana Gerarda.
— U czcigodnego pana GerardaV Hm!... nazwisko nie jest mi obce.
— Spodziewam się; jest to majątek, w którym on oddawna nie mieszka, i który wynajął od niego pan Loredan de Valgeneuse dla ukrycia Miny.
— Miny?... Jakiej Miny? zapytał pan Jackal.
— Tej dziewicy, która była uprowadzoną z Wersalu.
— Aha! A cóż się z nią stało?
— Czy pozwolisz mi pan opowiedzieć sobie jedną anegdotę?
— Bardzo proszę, pan wiesz z jaką cię przyjemnością słucham.
— Jeden z moich przyjaciół bawiąc w pewnem mieście za granicą, był tyle nieroztropnym, że grając w karty u jednego wielkiego pana, położył na stole bardzo piękną ta bakierkę, wysadzaną brylantami; tabakierka znikła, a przywiązywał on do niej wielką wartość.
— Łatwo zrozumieć, rzekł pan Jackal.
— Nie tyle ze względu na brylanty, ile na osobę, od której ją dostał.
— Dla mnie miałaby ona wartość z obu przyczyn.
— Otóż, ponieważ dbał o nią o tyle z jednej przyczyny, ile pan dbałbyś z obu, zwierzył przeto swą przygodę gospodarzowi domu, używając wszelkiego rodzaju omówień, ażeby mu powiedzieć, że ma w domu złodzieja. Ale ku wielkiemu jego zdumieniu, gospodarz jakoś się temu nie zdziwił.
— „Daj mi pan dokładny opis tabakierki,“ rzekł.
Przyjaciel mój dał mu żądany opis.
— „Dobrze, oświadczył gospodarz, po staram się, żebyś pan ją odzyskał.“
— „Więc udasz się pan do policji?“
— „O! bynajmniej; byłby to sposób zatracenia jej na zawsze. Przeciwnie nie wspominaj pan ani słówka o kradzieży.
— „Jakiegoż więc użyjesz pan sposobu?
— „To moja rzecz, powiem to panu przy zwrocie tabakierki.“
Po tygodniu, ów wielki pan zjawił się u mojego przyjaciela.
— „Czy ta? zapytał pokazując mu tabakierkę.
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1465
Ta strona została przepisana.