Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1502

Ta strona została przepisana.

larza obyczajowego, mógł nie bez racji zadziwić prawdziwych amatorów.
To też uwaga osób obecnych ześrodkowana na obrazy, zwróciła się w części na nowoprzybyłego.
Nie tracąc fantazji, marynarz zatrzymał się na środku schodów, rzucił badawczy wzrok naokoło, wydobył z kieszeni okulary złote, założył na nos i szedł prosto przed obraz Chardina, który szczególną jego zwrócił uwagę.
Obraz przedstawiał gospodynię skrobiącą jarzyny. Ogień, rondel i jarzyny namalowane były z taką prawdą, że marynarz na widok rondla, którego pokrywa leżała na trzonie, zawołał głośno, przytykając nos do płótna i odetchnąwszy hałaśliwie:
— Hm! hm!... Potem, mlasnąwszy językiem: Aż ślinka idzie na ten rosół, rzekł.
Potem, podniósłszy lewą rękę do góry, z poruszeniem oznaczającem najzupełniejsze uwielbienie:
— Wspaniałe! mówił wciąż tonem podniesionym, zupełnie jakby był sam jeden, wspaniałe pod każdym względem!
Kilku innych, którzy podzielali zdanie nowoprzybyłego o obrazie Chardina, zbliżyli się.
Obejrzawszy obraz długo i szczegółowo, to podnosząc, to opuszczając okulary, odszedł z miną głębokiego smutku, i spostrzegłszy jednę z pierwszych scen morskich Gudina:
— Oho! to woda, rzekł, przypatrzmy się temu bliżej. Jakoż zbliżył się, nosem prawie dotykając obrazu. Tak, do tysiąca granatów! zawołał, to woda, a nawet woda słona... Oho, oho! czyj to ten obraz?
— To obraz młodzieńca, panie, odezwał się jakiś staruszek, zażywający tabakę przed obrazem.
— Gudin, mówił amator, odkrywszy podpis na obrazie. Rzeczywiście, słyszałem nazwisko wymawiane w Ameryce, ale pierwszy raz widzę obraz tego mistrza, bo jakkolwiek młody to człowiek, według tego, co pan mówi, ale ten co zrobił taką łódź i taką falę, jest mistrzem. Nietyle mnie zadawalniają majtkowie, stojący w łodzi, ale nie można celować we wszystkiem. Zobaczmy, zobaczmy...
I marynarz zaczął przyglądać się bliżej.
— A co pan powiesz o tym brygu, który widnieje tam w głębi?
— Przepraszam pana, ale powiadam, że to jest korweta, nie bryg... korweta, która pędzi przed wiatrem, pod wiel-