— Najzupełniejsza prawda, panie, rzekł, najzupełniejsza prawda.
Szczególniej mu przypadł do serca ten marynarz szorstki ale otwarty.
— Jeżeli pożyję tak długo ażeby urzeczywistnić moje marzenie, mówił dalej kapitan tonem melancholijnym, to umrę najszczęśliwszym człowiekiem, bo przywiążę imię moje do wielkiego dzieła.
— A czy nie byłoby niedyskretnie, panie, zapytał stary amator, zapytać o to marzenie?
— Bynajmniej panie, bynajmniej, odpowiedział kapitan. Ja chcę założyć bezpłatną szkołę rysunku, w której nauczyciele będą obowiązani uczyć prostoty w sztuce.
— Wielka myśl, panie!
— Nieprawdaż?
— Bardzo wielka, bardzo wielka, i filantropijna. A czy pan mieszka w stolicy?
— Nie, ale spodziewam się tu osiedlić; zaczyna mnie nużyć bieganie naokoło świata.
— Pan odbył pedróż naokoło świata? zawołał staruszek z uniesieniem.
— Sześć razy, odpowiedział z prostotą kapitan.
Staruszek cofnął się.
— To gorzej jeszcze niż pan de Lapeyrouse, rzekł.
— Pan de Lapeyrouse odbył tylko podróż dwa razy, odpowiedział marynarz z tąż samą prostotą.
— Może ja rozmawiam z jakim znamienitym marynarzem? odezwał się amator.
— Et! machnął ręką nieznajomy.
— A czy mógłbym ośmielić się zapytać pana o nazwisko?
— Nazywam się Łazarz Piotr Berthaut, zwany „Monte-Hauban.“[1]
— Czy pan czasem nie jesteś krewnym sławnego Berthaud de Montauban, siostrzeńca Karola Wielkiego.
— Renaud de Montauban, chcesz pan powiedzieć.
— A! prawda. Renaud... Berthaut...
— Tak, to się miesza; nie zdaje mi się ażebym miał ten zaszczyt, chyba po kądzieli. Przytem w naszem nazwisku
- ↑ Houban jest to rodzaj drabiny masztowej, monter, znaczy wyłazić. Jest to nazwisko powstałe z zajęć okrętowych, którego spolszczyć niepodobna: — niby linołaz.(Przyp. Red.)