kiedy ktoś w twoim wieku doszedł do takich naczyń japońskich, biurek holenderskich, porcelan serwskich, figurek saskich, to ja, który także jestem zwolennikiem tej kramarszczyzny, nie wierzę, ażeby ktoś pozbywał się tego dobrowolnie i umyślnie.
— Nie powiadam, kapitanie, odezwał się Petrus, starając się uniknąć wyrazu „chrzestny ojcze“, który mu wydawał się śmiesznym, nie powiadam, że sprzedaję to dobrowolnie, ale w tej chwili nic mnie tak dalece do tego nie przynagla.
— Tak; to jest, że jeszcześmy nie otrzymali stęplowego papieru, że jeszcze nie było wyroku, że sprzedaż jest polubowna dla uniknienia przymusowej; wszystko to rozumiem doskonale. Mój chrzestny syn Petrus jest uczciwym człowiekiem, który niechce napędzać kosztów wierzycielom i panoszyć komorników; ale ja niemniej przeto mówię: pod tem wszystkiem są tarapaty.
— Tak; z tego punktu widzenia przyznaję, że jest w tem prawda, ozwał się Petrus.
— A więc, rzekł Piotr Berthaut, to bardzo szczęśliwie, żem ja tu przybył pchany wiatrem. To poprostu przyprowadziła mnie tu Najświętsza Panna Uwolnienia.
— Nie rozumiem pana, rzekł Petrus.
— Pana!... co to jest? krzyknął Piotr Berthaut, wstając i oglądając się dokoła; gdzie tu jest jaki pan, kto tu zawołał tego pana?
— Siadaj, siadaj, ojcze chrzestny, to tylko „lapsus linguae“.
— A! dobrze! gadasz do mnie po arabsku, jedynym językiem, którego nie rozumiem. „Morbleu!“ mów do mnie po francusku, po hiszpańsku, po angielsku, po bretońsku, ale żadnych „lapse lingus“, ja nie wiem co to znaczy.
— Mówiłem ci poprostu, ojcze, żebyś usiadł.
— Dobrze, ale pod jednym waruukiem.
— Pod jakim?
— Że będziesz mnie słuchał.
— Religijnie.
— I że odpowiesz na moje zapytania.
— Kategorycznie.
— Zaczynam więc.
— A ja słucham.
Jakoż Petrus, żywo tą rozmową zainteresowany, słuchał uważnie.
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1511
Ta strona została przepisana.