Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/152

Ta strona została przepisana.

— Jakto, posag wychowanki?
— Tak jest! Wyobraźcie sobie, że oto przed trzema dniami otrzymuję przesyłkę z pieczęcią pocztową niemiecką, a w niej przekaz dziesięciu tysięcy ośmiuset franków na pp. Leclerc i Louis, bankierów w Rouen.
— I cóż więcej? zapytał Justyn zmienionym głosem.
— Czekajcie! muszę iść porządkiem. Otwieram nasamprzód przekaz, więc o przekazie i mówić wam będę nasamprzód.
— Dobrze, słuchamy.
Pani Corby widocznie zbladła.
Inne osoby zdawały się względnie zajęte opowiadaniem proboszcza zaledwie zaczętem, ale nikt nie wyłączając nawet Miny, nie widział w niem tego, co już się może zaczynało ukazywać Justynowi i matce.
— Z przekazem był list, mówił dalej proboszcz.
— List? wyrzekł z cicha Justyn.
— List? powtórzyła pani Corby.
— A! a! list, odezwał się profesor, niemniej wzruszony, jak pani Corby i Justyn.
— List, który oto jest.
Proboszcz rozwinął list, który istotnie miał na sobie pieczęć obcą, i czytał:

„Kochany mój proboszczu!

„Z powodu dalekiej podróży, jaką odbyłem do Indji, przerwały się moje stosunki z Francją, i ztąd też od dziewięciu lat nie otrzymałeś żadnej odemnie wiadomości. Ale ja znam ciebie, znam zacną panią Boivin, której powierzyłem moje dziecko: Mina z tego powodu cierpieć nie będzie.
„Dziś, za powrotem do Europy, zatrzymany w Wiedniu pilnemi interesami, które jeszcze czas jakiś potrwać mogą, spieszę przesłać ci wekslem domu Arnstein i Eskeles na dom Leclerc i Louis w Rouen, sumę 10,800 franków, z którą względem ciebie zaległem.
„Odtąd otrzymywać będziesz regularnie aż do mego powrotu, którego daty nie mogę ci oznaczyć, po tysiąc dwieście franków przyobiecanych za utrzymanie mej córki.

Ojciec Miny.
Wiedeń, 24 stycznia 1817 roku.“

Na te ostatnie słowa, Mina zawołała klaszcząc w ręce:
— O! co za szczęście, Justynie! ojciec żyje jeszcze!