Ojciec i syn chrzestny usadowili się w jednym z gabinetów u Braci Provencaux, i na żądanie kapitana, który utrzymywał, że się na tem nie zna, Petrus zamówił obiad.
— Każ dać wszystko, co mają najlepszego w zakładzie, rozumiesz chłopcze? rzekł do Petrusa. Musisz być oswojony z wytwornemi wieczerzami, mój chłopcze! Niech będą potrawy najdroższe, wina najszlachetniejsze. Słyszałem o jakiemś winie Syrakuzańskiem, które tu dawniej ludzie pili. Dowiedz się też, Petrusie, czy istnieje to wino jeszcze; już mi się sprzykrzyła madera: przez pięć lat wypiłem jej cały ładunek, obrzydła mi.
Petrus kazał dać wina Syrakuzańskiego.
Nie będziemy przedstawiać „menu“ obiadu, który zamówił Petrus, na naglące instancje chrzestnego ojca. Był to istny obiad Nababa, a kapitan oświadczył przy deserze, iż się posilił nienajgorzęj.
Petrus patrzał na niego ze zdziwieniem, bo nigdy w życiu swojem, nawet u generała, który znał się przecie na tem, nie ucztował w sposób tak zbytkowny. Nie pierwsze to wreszcie zdziwienie, jakie mu spowodował kapitan. Widział go jak rzucił piastra ulicznikowi, który otworzył mu drzwi, kiedy wchodzili do Braci Provencaux; widział, gdy w przejeździe koło Theatre-Francais kupił bilet do loży, a gdy Petrus powiedział kapitanowi, że widowisko niewiele warte:
— To i cóż, odpowiedział, możemy nie pójść, ale ja lubię mieć zapewniony jakiś kącik do przespania się po obiedzie.
Nareszcie zobaczył, jak po zamówieniu obiadu kapitan dał garsonowi luidora, ażeby wino Bordeaux było letnie, a Szampańskie zimne, a służba trwała bez przerwy.
Słowem, od chwili, gdy marynarz przemówił do Petrusa, ten wpadał z niespodzianki w niespodziankę, ze zdziwienia w zdziwienie.
Kapitan Monte-Hauban przybierał rozmiary starożytnego Plutusa: złoto wychodziło mu z ust, z oczu, z rąk, jak
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1523
Ta strona została przepisana.
XX.
Gdzie kapitan Berthaut Monte-Hauban przybiera rozmiary olbrzymie.