Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1540

Ta strona została przepisana.

Petrus skłonił się ojcu chrzestnemu i wybiegł z mieszkania.
Kapitan stał na miejscu, dopóki nie usłyszał turkotu odjeżdżającego faetonu. Wtedy podniósł głowę i wstrząsnąwszy nią, zapuścił obie ręce w kieszenie i nucąc, przeszedł z sypialni do pracowni.
Tam, jak przystało na prawdziwego amatora, oglądał każdy sprzęt ze szczególną uwagą. Otworzył wszystkie szuflady starego biurka z czasów Ludwika XV. i zmierzył je czy czasem nie mają podwójnego dnia. Szyfonierka z drzewa różanego uległa temuż samemu poszukiwaniu, a ponieważ kapitan zdawał się bardzo zręcznym w odkrywaniu tajemnic, przeto nacisnąwszy tę szyfonierkę w pewien sposób z pod spodu, wysunął z jej podstawy szufladkę całkiem niewidzialną, tak niewidzialną, że według wszelkiego prawdopodobieństwa, ani kupiec co ją sprzedał Petrusowi, ani nawet sam Petrus nie podejrzewali jej istnienia.
Szuflada ta zawierała papiery i listy.
Papiery składały się z rulonów i asygnat.
Było ich na jakie pięćkroć sto tysięcy franków, a mogły ważyć półtora funta.
Listy przedstawiały korespondencję polityczną z datą od 1793 do 1798 roku.
Zdaje się, że kapitan miał największą pogardę do papierów i listów z datą rewolucyjną; bo przekonawszy się o identyczności jednych i drugich, kopnął szufladkę nogą tak zręcznie, że zamknęła się i nie otworzyła może jak w piętnaście lat później, tak jak i obecnie.
Ale sprzętem, na który kapitan szczególniejszą zwrócił uwagę, było biurko, w którym Petrus zamykał listy Reginy.
Listy te, jak powiedzieliśmy, złożone były w szkatułce żelaznej, prześlicznym graciku z czasów Ludwika XIII.
Szkatułka ta była przymocowaną wewnątrz do biurka i nie można jej było odjąć; dobra ostrożność na wyyadek gdyby jakiego amatora skusiło to arcydzieło ślusarstwa.
Kapitan był snać wielkim zwolennikiem tego rodzaju cacek, gdyż usiłując ją podnieść (zapewne żeby zbliżyć do światła) i przekonawszy się, że jest nieporuszalną, wybadał jej części, a głównie zamek z największą starannością.
Czynność ta zajęła go aż do chwili, gdy usłyszał featon Petrusa, zatrzymujący się przed domem.