pałac kupiony gustem innego... Nie rozpakowałbym nawet w nich swoich kufrów.
Petrus poznał już dosyć swego ojca chrzestnego, by zrozumieć, iż chcąc być z nim w dobrych stosunkach, trzeba go zostawić panem swojej woli. Powiedział zatem tylko:
— Jedź, mój ojcze, wiesz, że o którejkolwiek porze powrócisz, będziesz serdecznie przyjęty.
Kapitan skinął lekko głową i wskoczył do powozu.
Petrus wrócił do siebie, było mu dziwnie lekko na sercu, Spotkał Ludowika, i poznał natychmiast po smutku rozlanym na jego twarzy, że przytrafiło mu się jakieś nieszczęście.
W istocie Ludowik przyszedł oznajmić przyjacielowi o zniknięciu Róży. Petrus bolał szczerze nad młodym doktorem; poczem wyrwało mu się pytanie:
— Czy widziałeś się z Salvatorem?
— Widziałem, odrzekł Ludowik.
— I cóż?
— Salvator pozostał spokojny i surowy, jak zawsze, wiedział już o wypadku...
— Cóż ci powiedział?
— Powiedział mi: Odszukam Różę, Ludowiku, ale po to, aby ją umieścić w klasztorze, gdzie będziesz ją widywał tylko jako lekarz, lub też gdy zdecydujesz się pojąć ją za żonę. Czy kochasz ją?
— I cóż mu odpowiedziałeś? zapytał Petrus.
— Prawdę, przyjacielu: że kocham to dziecię całą duszą! Przywiązałem się do niej, nie jak bluszcz do dębu, ale jak dąb do bluszczu; nie wahałem się zatem.
— „Salvatorze, odrzekłem, jeżeli mi powrócisz Różę, na honor, w dniu gdy będzie miała lat piętnaście, zostanie moją żoną!
— „Bogata lub uboga?“ zapytał Salvator.
Zawahałem się. Nie słowo „uboga“, mnie wstrzymało, ale słowo „bogata“...
— „Jakto! bogata, czy uboga? powtórzyłem.
— „Tak bogata, czy uboga, podjął znowu Salvator. Wiesz przecie, że Róża jest dzieckiem zgubionem, albo raczej znaleziona, wiesz także, że w innych czasach znała Rolanda; otóż Roland jest psem arystokratycznym i mogłoby się przytrafić, że Róża pewnego dnia poznana zostanie
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1543
Ta strona została przepisana.