— Jakto?
— Widziałem ją przedwczoraj na bulwarach, w powozie zaprzężonym w czwórkę a la Daumont, z dwoma żokiejami w białyah kurtkach, w kamizelkach z wiśniowego aksamitu. Nie mogłem jej poznać, ma się rozumieć, i dziwiłem się podobieństwu, ale ona zrobiła mi znak ręką, a ta ręka, ubrana w rękawiczkę od Privat lub Boivin, trzymała chusteczkę za trzysta franków... romans, Petrusie, romans! A teraz, który z tych romansów skończy się źle, a który dobrze? Bóg to wie! Bądź zdrów Petrusie, idę na próbę Jana Roberta.
— Przyprowadź go z sobą.
— Będę się starał; dlaczego nie idziesz ze mną?
— Niepodobna! muszę uporządkować moją pracownię; mam posiedzenie w niedzielę.
— A więc w niedzielę?...
— W niedzielę drzwi będą zamknięte, kochany przyjacielu, od dwunastej do czwartej godziny, a resztę czasu, drzwi, serce, ręka, wszystko otwarte.
Młodzi ludzie, zamieniwszy jeszcze jedno pożegnanie, rozłączyli się.
Petrus zabrał się do porządkowania pracowni. Przyjęcie Reginy było dla niego ważnym wypadkiem. Regina nie była u niego od czasu pierwszej i jedynej wizyty, którą mu oddała w towarzystwie margrabiny de la Tournelle. Prawda, że dzień ten rozstrzygnął o życiu Petrusa, W godzinę wszystko było przygotowane. Nietylko płótno rozciągnięte na stalugach, ale nawet portret lekko naszkicowany.
Pszczółka, siedząc na świeżym trawniku pod drzewem pachnącem, wśród zwrotnikowej roślinności panującej w oranżerji, tak dobrze znanej Petrusowi, bawiła się układaniem bukietu z fantastycznych kwiatów, przysłuchując się zarazem śpiewowi ptaszka, ukrytego nawpół wśród liści mimozy.
Gdyby Petrus był się dał pociągnąć swej fantazji, naszkicowawszy portret, wziąłby był paletę i dziś jeszcze rozpoczął pracę, która za tydzień byłaby skończoną. Ale pojmował dobrze, że przyspieszając tak robotę, skraca swoje szczęście, i zmazał wszystko.
Usiadł tylko naprzeciw czystego płótna i widział już swój obraz wykończony zupełnie, tak jak czasami poeta,
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1546
Ta strona została przepisana.