pracy, patrząc na Reginę. Czyż potrzebował patrzeć na Pszczółkę? wszak byłby zrobił portret dziewczęcia z zamkniętemi oczyma...
Nakoniec trzeba było powiedzieć coś przecie, nie dlatego, aby młodzi ludzie czuli tego potrzebę, gdyż byłoby im wystarczyło patrzeć i uśmiechać się do siebie; a spojrzenia i uśmiechy więcej daleko od słów mówiły. Jednakże trzeba było mówić.
Petrus opowiedział zatem o zniknięciu Róży, o rozpaczy Ludowika, o obietnicy Salvatora, że ją odnajdzie i dziwnej przysiędze Ludowika, który obiecał ją poślubić, choćby była bogatą.
Ze swej struny Regina opowiedziała, że Karmelita dała się słyszeć u niej panu Sosthene de la Rochefoucauld, że miała tamże świetne powodzenie i otrzymała upoważnienie do wystąpienia w Operze.
Poczem Petrus zapytał się o panią de Marande.
Pani de Marande była zawsze najszczęśliwsza z kobiet na świecie. Prawda, że pan de Marande robił różne szaleństwa dla nowej kochanki, ale był zarazem tak pełen względów dla swej żony, zastawiał jej wolność działania tak nieograniczoną, że w usposobieniu serca i umysłu, w jakim znajdowała się pani de Marande, mogła tylko być mu za to nieskończenie wdzięczną. Zresztą interesy pieniężne i polityczne bankiera szły jak najlepiej, wybierał się właśnie do Londynu, aby ułożyć się o pożyczkę dla Hiszpanji w sumie sześćdziesięciu miljonów i było niewątpliwem, że przy pierwszem przechyleniu się króla ku opiniom liberalnym, obrany zostanie ministrem.
Następnie Regina zapytała o Fragolę.
Widywała rzadko młodą dziewczynę; jak owoc, którego nosiła nazwę, ukrywa się wśród trawy, tak Fragola ukrywała się w swem szczęściu. Chcąc ją widzieć, Regina musiała sama iść do niej, ale będąc tam, wracała zawsze z sercem uspokojonem i twarzą uśmiechniętą, jak anioł przeglądający się w niebiosach.
Petrus przez Salvatora miewał o niej częste wiadomości. Nic więc dziwnego, że Regina dopytywała się o Fragolę.
Łatwo pojąć, jak szybko uciekał czas przy tem słodkiem zatrudnieniu.
Malować zachwycającą twarzyczkę dziecka, patrzeć w zachwycającą twarz młodej kobiety, zamieniać z dzieckiem
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1551
Ta strona została przepisana.