— Ale nie krzycz tak głośno, rzekła młoda kobieta. Położyła mu na ustach swą piękną rączkę, którą Petrus pocałował z zapałem. O! mój Boże! co ci jest dzisiaj? zapytała Regina.
— Szaleję z miłości, Regino; cały płonący nadzieją widywania cię przez miesiąc co drugi dzień u siebie, wieczór zaś tutaj...
— Nie co drugi dzień przecież.
— Jak się da najczęściej, Regino... Czyż miałabyś odwagę igrać z mojem szczęściem, gdy będzie w twem ręku?
— Ależ, mój Boże! odrzekła młoda kobieta, wszak szczęście twoje jest mojem zarówno.
— A zatem pytałaś, co mi jest dzisiaj?
— Tak.
— Otóż obawiam się, rżę! Idąc tu i czekając za drzwiami...
— Nie czekałeś długo...
— Nie, i dziękuję całem sercem Regino!... Ale idąc tu i czekając, dreszcz czułem w sercu.
— Biedny przyjacielu.
— I mówiłem sobie: Zastanę ją we łzach, zrozpaczoną; powie mi może: Petrusie, to niepodobna! przyjęłam cię dziś wieczór, aby ci powiedzieć: Nie zobaczę cię jutro!
— A więc widzisz, przyjacielu, że zamiast być zrozpaczoną, jestem wesołą i uśmiechniętą: zamiast ci powiedzieć: Nie zobaczę cię jutro, powiem raczej: Jutro punkt o dwunastej będę u ciebie, Petrusie. Tylko tym razem nie sama z Pszczółką; będzie z nami ciotka; ale co tam! ciotka źle widzi bez okularów, a jest w takich pretensjach, że kładzie je tylko wtedy, gdy ją coś koniecznie zmusza; co więcej zasypia co chwila, a gdy spi, mniej jeszcze widzi, niż gdy jest bez okularów; a zatem nasze spojrzenia, nasze ręce, dotknięcie mej sukni, pochylenie się na twem ramieniu dla zbadania z bliska podobieństwa, wszystko to, Petrusie, nie jestże jeszcze rozkoszą, szczęściem, upojeniem, w porównaniu z boleścią niewidywania się wcale?
— Niewidywania Regino! nie wymawiaj tego słowa! Ta myśl, że może nadejść chwila, w której widywać cię przestanę, jest nieustanną męczarnią mego serca.
Regina wzruszyła lekko pięknemi ramionami.
— Nie widywać mię więcej! rzekła, i jakaż władza na świecie mogłaby mi zabronić tego? Ten człowiek? Wiesz przecie, że od niego nie mam się czego obawiać. Marsza-
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1557
Ta strona została przepisana.