Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1571

Ta strona została przepisana.

— Lecz tymczasem ojciec mój umrze niewinnie.
— Król francuski jest monarchą pobożnym i dobrym, dlaczego nie udałeś się do niego, mój synu?
— Przeciwnie, udałem się, uczynił dla mnie wszystko, co mógł uczynić. Wstrzymał na trzy miesiące wyrok sprawiedliwości, aby mi zostawić czas przybycia z Paryża do Rzymu i napowrót z Rzymu do Paryża.
— Po co przybyłeś do Rzymu?
— Jak widzisz, Ojcze Święty, aby rzucić się do nóg twoich.
— Nie trzymam w mem ręku doczesnego życia poddanych króla Karola X-go, władza moja rozciąga się tylko do życia duchownego.
— Nie żądam łaski, Ojcze Święty, ale błagam sprawiedliwości.
— O cóż jest oskarżony twój ojciec, mój synu?
— Oskarżony jest o kradzież i zabójstwo.
— I mówisz, że niewinnym jest tych zbrodni?
— Znam prawdziwego złoczyńcę i mordercę.
— Dlaczegóż nie wyjawisz tej straszliwej tajemnicy?
Dominik szlochając u nóg Ojca Świętego, uderzył czołem o ziemię.
Leon XII-ty patrzał na młodzieńca z wyrazem głębokiego współczucia.
— I przyszedłeś mi powiedzieć mój synu?...
— Przyszedłem ci powiedzieć, Ojcze Święty, tobie biskupowi rzymskiemu, namiestnikowi Chrystusa, słudze Boskiemu, przyszedłem powiedzieć: czyż mam pozwolić na śmierć ojca, mając tu na piersiach, w mem ręku, u nóg twoich, dowód jego niewinności?
I zakonnik zlożył u nóg papieża spowiedź pana Gerard, napisaną i podpisaną przez niego, opieczętowaną jednak w kopercie. Poczem, wciąż jeszcze na klęczkach, z wyciągniętemi rękoma, z wejrzeniem błagalnem i z drżącemi usty, oczekiwał odpowiedzi swego sędziego.
— Mówisz, mój synu, powiedział Leon XII-ty głosem wzruszonym, że to wyznanie oddane zostało w twe ręce?
— Przez samego winowajcę, Ojcze Święty.
— Pod jakim warunkiem?
Zakonnik jęknął.
— Pod jakim warunkiem? powtórzył Leon XII-ty.
— Pod warunkiem, że wyjawię je dopiero po jego śmierci.