Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1577

Ta strona została przepisana.

I ksiądz cofną! się w tył, ze skrzyżowanami na piersiach rękoma.
— Czy nie pobłogosławisz mnie przed odejściem? rzeki starzec do młodzieńca.
Zakonnik wstrząsnął głową.
— Dziś rano mogłem jeszcze błogosławić, lecz taraz z myślami, które mam w sercu, błogosławieństwo moje mogłoby przynieść ci nieszczęście, ekscelencjo.
— Dobrze, ojcze, rzekł poeta. Ja więc błogosławię ciebie. Używam prawa, które mi wiek mój nadaje, idź zatem i niech Bóg będzie z tobą!
Zakonnik skłonił się po raz ostatni i puścił się drogą do Spoleto. Szedł on pół godziny, nie obejrzawszy się ani razu na Rzym, choć prawdopodobnie widział go już po raz ostatni. Nie zdawał się on więcej go zajmować od najnędzniejszej wioski francuskiej.
Poeta ścigał go wzrokiem nieruchomy i milczący, dopóki nie zniknął; odprowadzał on go oczyma do Francji, tak samo, jak Salvaior odprowadzał go na drogę do Włoch. Nakoniec braciszek Dominik zniknął za małem wzgórzem della Storta. Ani razu ten pielgrzym boleści nie obejrzał się za siebie. Poeta przesłał mu ostatnie westchnienie i z głową pochyloną, z bezwładnie spuszczonemi rękoma, poszedł złączyć się z gromadką ludzi, oczekujących go po lewej stronie drogi, przy świeżo odkopanej ziemi...
Tego samego wieczora pisał on do pani Recamier.
„Czuję potrzebę pisania do pani, gdyż serce moje jest smutne.
„Jednakże nie będę ci mówił o tem, co je zasmuca, lecz o tem, co zajmuje mój umysł: o moich poszukiwaniach w ziemi. Torre Vergata jest własnością zakonników, oddaloną mniej więcej o milę od grobu Nerona, po lewej stronie drogi idąc do Rzymu, w najpiękniejszem i najbardziej pustem miejscu.
„Tam, pod warstwą ziemi, ziół i ostów, ukrywa się niezliczone mnóstwo ruin. Rozpocząłem poszukiwania przedwczoraj, skończywszy pisać do pani; towarzyszył mi Visconti, który przewodniczy mojej pracy.
„Czas był cudowny; ze dwunastu ludzi uzbrojonych w rydle i motyki, odkopując groby i szczątki pałaców, wśród głębokiej ciszy, przedstawiało widok godny ciebie;