stwo całej Francji, drogość artykułów żywności, podwyższone straszliwie ceny mieszkań, rozdzierające krzyki licznej i zgłodniałej rodziny, są dostatecznym dowodem do usprawiedliwienia lub przynajmniej do zmniejszenia śmiałości jego żądania.
„Co zaś do tego, który podjął się zupełnie bezinteresownie być pośrednikiem tego nędznika, to skłania się pokornie do nóg twoich pani, błagając cię po raz trzeci, abyś raczyła liczyć go do najżyczliwszych i uniżonych sług swoich.
— W istocie, jest to wielki nędznik! powiedział Salvator swym spokojnym i łagodnym głosem.
— Ach! tak, haniebny łotr! dodał Petrus, zaciskając zęby i pięści.
— Co zamyślasz czynić? zapytał Salvator, nie spuszczając wzroku z Petrusa.
— Alboż ja wiem, odrzekł Petrus zrozpaczony.
— Myślałem, że oszaleję, na szczęście ty, jak zwykle, przyszedłeś mi na myśl i przyszedłem zapytać cię o radę i pomoc.
— A zatem nie znalazłeś na to żadnego lekarstwa?
— Przyznaję, że dotąd jedno tylko przychodzi mi na myśl.
— Cóż takiego.
— Aby sobie w łeb palnąć.
— Nie jest to lekarstwo, ale zbrodnia, odrzekł zimno Salvator, a zbrodnia nigdy nie uleczyła boleści.
— Przebacz mi, odrzekł młody człowiek, ale pojmujesz zapewne, że straciłem zupełnie głowę.
— A jednakże jeżeli kiedy, to dziś właśnie najwięcej potrzebujesz tej głowy.
— O mój przyjacielu, mój drogi Salvatorze, zawołał młody człowiek, rzucając mu się na szyję, podczas gdy Fragola przypatrywała im się ze skrzyżowanemi rękoma, z pochyloną głową, podobna do posągu litości, o mój przyjacielu, ocal mnie.
— Będę się starał, powiedział Salvator, ale aby dojść do tego, trzeba bym znał wszystkie okoliczności w najdrobniejszych szczegółach. Pojmujesz zapewne, że nie przez ciekawość zapytuję cię o twoje tajemnice?
— Uchowaj Boże! abym miał jakie dla ciebie! Czyż Regina ma tajemnice dla Fragoli?