Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1593

Ta strona została przepisana.

łatwić kilka zleceń, aby dopełnić twoje pięć kroć sto tysięcy franków.
— I z uśmiechem na ustach, Salvator przesłał ręką. pożegnanie Petrusowi, który zwrócił się na drogę wiodącą na ulicę Notre-Dame-des-Champs, rozmyślając nad tem, co się stało.
Ponieważ nie mamy co robić w pracowni malarza, idźmy za Salvatorem nie w stronę ulicy Żelaznej, gdzie nie miał wcale zamiaru iść, chociaż tak powiedział, ale na ulicę Varennes, pieściło się biuro szanownego notarjusza ktorego mieliśmy już zaszczyt przedstawić naszym czytelnikom, pod imieniem pana Piotra Mikołaja Baratteau.

X.
Notarjusz dwa razy sprzedający.

Są notarjusze podobni do kurcząt, z tą różnicą, że my zjadamy te ostatnie, a pierwsi zjadają nas. Są zatem dobrzy i źli notarjusze, jak są dobre i złe kurczęta.
Pan Baratteau należał do tej ostatniej kategorji; był to zły notarjusz, w całem znaczeniu tego wyrazu, a był o tyle gorszym, że używał na całem przedmieściu Saint-Germain reputacji prawego i zacnego, równającej się co najmniej reputacji, jakiej używał w Vanvres szanowny pan Gerard.
Była właśnie mowa o tem, aby wynagradzając jego poczciwość, która weszła w przysłowie, zrobić go merem deputowanym, radcą stanu, lub czemś podobnem.
Pan Loredan de Valgeneuse protegował bardzo pana Baratteau. Użył więc całego swego wpływu u ministra spraw wewnętrznych, ażeby tenże mianowany został kawalerem orderu legji honorowej.
Wiadomo, że wpływ pana Loredana de Valgeneuse był bardzo wielki; to też uzyskał krzyż i szanowny notarjusz został dekorowanym, ku wielkiemu zgorszeniu jego pisarzy, którzy wiedząc, choć niedokładnie, że zahipotekował na swoje nazwisko jakąś nieruchomość, której własności nie był zupełnie pewnym, oskarżali go po cichu, że jest winnym zbrodni podwójnej sprzedaży i nazywali ironicznie między sobą godnego zwierzchnika: notariuszem dwa razy sprzedającym.
Oskarżenie to nie było zupełnie słuszne. Dwusprzedażą