zbroje, a owe pół tuzina drabów mogło napaść na niego wtedy, jak będzie zamieniał listy na papiery.
Lecz ponieważ ów hrabia Ercolano był człowiekiem z niepospolicie bujną wyobraźnią, a zatem podobna przeszkoda nie mogła na długo powstrzymać działalności jego.
Poszedł więc wilczym krokiem przejść ulicę Plumet, tak jak już zrobił przegląd bulwaru, i upewniwszy się, iż była całkiem pusta, zbadał bramę, którą już poprzedniego dnia był obejrzał.
Celem tych poszukiwań było zapewnienie się, iż żadna zmiana w jej rozkładzie nie została dokonaną od dwudziestu czterech godzin.
Była to ogromna brama dębowa o dwóch skrzydłach i czterech częściach, pomiędzy któremi umieszczone były gałki żelazne wielkości pomarańczy. Hrabia Ercolano przekonał się najpierw, czy gałki mocno są obsadzone, potem wyciągnął ze swego szerokiego rękawa narzędzie żelazne, które miałoby kształ ósemki, gdyby końce tej ósemki u góry i u dołu przedstawiały owal zamiast koła i gdyby te dwa koła zamiast łączyć się z sobą, były położone w pewnej odległości. Tym sposobem narzędzie to, prostopadle widziane przedstawiały kształt taki: Następnie przyłożył tę ósemkę czyli to S zamknięte na dwie gałki bramy, to jest tak, iż każdy z pierścieni ujął gałkę tak silnie i z taką dokładnością, że mistrz aż klasnął językiem z zadowolenia i dumy.
— Otóż to! wykrzyknął, myśląc o sławnym kowalu przyjacielu i doradcy króla Dagoberta, i zanucił parodjując bez litości znaną zwrotkę modnego w tej epoce wodewilu.
W istocie, pomysłowe to narzędzie zastosowane do bramy, stanowiło taką zaporę od przodu, jaką pręty żelazne od tyłu; to jest, iż nawet ciągnąc drzwi w cztery konie, nie zdołanoby ich roztworzyć.
Lecz trzecie niebezpieczeństwo, największe, najprawdziwsze, pochodzące zawsze od strony pałacu, groziło od ulicy Plumet.
Zasadzkę, w którą mógł najłacniej wpaść hrabia Ercolano, przedstawiała bez zaprzeczenia sama krata, przez którą konferencja miała mieć miejsce.
To też zabezpieczywszy raz bramę ulicy Plumet, hrabia Ercolano powrócił na bulwar, obejrzał go nanowo staran-
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1615
Ta strona została przepisana.