Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1640

Ta strona została przepisana.

— Dalej, dawaj mi pan mały kwitek na dwa tysiące franków i wszystko będzie skończone.
— Nic słuszniejszego odparł Gibassier, przysuwając kałamarz, pióro i papier. Potem zwracając się do Salvatora:
— Zwyczajny kwit, nieprawdaż? zapytał.
— O tak! jak najzwyczajniejszy.
— Bez oznaczenia? zapytał Gibassier.
— Wysokość sumy danej, jako zaliczenie w wiadomym interesie, oto wszystko, czego potrzeba, odpowiedział Salvator.
Gibassier, bądź machinalnie, lub też wiedząc, iż bilety z łatwością mogą ulecieć, przycisnął je łokciem do stołu i zaczął przygotowywać kwit najpiękniejszem swojem pismem. Potem podał go Salvatorowi, który przeczytawszy z uwagą i zadowoleniem, złożył kartkę i schował do kieszeni.
Gibassier patrzał na niego z rodzajem obawy. Uśmiech Salvatora niepodobał mu się. Lecz była to rzecz inna, skoro Salvator skrzyżowawszy ręce na piersiach i patrząc się prosto w oczy Gibassiera, rzekł do niego z uśmiechem szyderskim:
— Trzeba przyznać, panie oszuście, iż jesteś zarazem bezczelny i głupi. Jakto! jesteś takim błaznem, ażeby dawać wiarę podobnym baśniom, jak te, któreś odemnie słyszał? Jesteś tyle niedołężnym, ażeby wpadać w taką dziecinną łapkę? To nie do uwierzenia. Nieobawiałeś się po dzisiejszej nocnej awanturze poszukiwań? Nie pomyślałeś, iż gdyby tylko małe podejrzenie miano przeciwko tobie, nie byłoby nic łatwiejszego, jak zażądać jednego wiersza twego pisma? Czy jesteś tak głupi i czy kradniesz bezwstydnie pieniądze, które ci płaci pan Jackal! Otóż panie hrabio Ercolano, siadaj i słuchaj mnie.
Gibassier słuchał początku tej przemowy z wzrastającem zajęciem.
Widząc jaką niedorzeczność popełnił, dając Salvatorowi kwitek napisany swoją ręką, uczynił ruch, aby się rzucić na niego; lecz zapewne Salvator przewidując wszystko, przewidział i tę napaść, gdyż wyciągnął z kieszeni nabity pistolet, który przyłożył do piersi złoczyńcy, mówiąc mu zarazem:
— Porzuć to, panie hrabio Ercolano, usiądź i słuchaj.
Wynikło ztąd, iż Gibassier rozbrojony w swej nocnej