walce z Janem Bykiem, a zresztą człowiek bardziej podstępny niżeli, gwałtowny, osądził, iż nie było innej rady tylko usłuchać rozkazu Salvatora i upadł raczej niż usiadł, z twarzą zielonkawą i pokrytą kroplami potu.
Gibassier pojmował, iż podobnie, jak marszałek de Vileroy, doszedł do epoki życia, w której szczęście człowieka odstępuje, i w której można się tylko spodziewać porażki.
Salvator przeszedł na drugą stronę stołu, usiadł wprost Gibassiera i zawiązał znów rozmowę w tych słowach, nieprzestając bawić się pistoletem:
— Byłeś skazany do ciężkich robót za dowiedzioną kradzież i przywłaszczenie sobie cudzego mienia, i o mało nie zostałeś skazany na śmierć za morderstwo; tylko, ponieważ nie można było dowieść ci tegoż, uszedłeś śmierci. Morderstwo miało miejsce w bezecnym domu przy ulicy Froidmanteau, na przybyłym z prowincji tak zwanym Klaudjuszu Wincentym, przy współudziale karlicy Bébé i panny Fifiny; mogę dowieść, iż to ty pierwszy cios zadałeś uderzając kuchennym wilkiem, który to cios powalił i przyprawił o zemdlenie nieszczęśliwego. A ponieważ został dobitym przez dwie nędznice, z których jedna jest już z innej przyczyny w rękach sprawiedliwości, a druga niosła ci dziś rano pięć kroć sto tysięcy, które skradłeś hrabinie Rappt, i które kazałem ci odebrać, mogę więc oddać was jutro, ciebie i Fifinę w takie ręce, z których i pan Jackal, jakkolwiek potężny, będzie się strzegł was wydobyć... Czy wierzysz, iż mam władzę to uczynić, i że narażałbyś się nie będąc we wszystkiem posłusznym mojej woli?
— Wierzę temu, wyjąkał ze smutkiem Gibassier.
— Czekaj, jeszcze nie koniec. W kilka dni po ucieczce z robót, wykradłeś z rozkazu pana Loredana de Valgeneuse młodą dziewicę z pensji w Wersalu. Twoi wspólnicy, po wykradzeniu ci części pieniędzy, należącej się po tej pięknej wyprawie, wrzucili cię w studnię, z której wydobył cię pan Jackal. Od tej chwili jesteś mu oddanym, lecz ani on, ani ty, nie mogliście zapobiedz, ażebym ja nie odebrał Miny panu de Valgeneuse i nie umieścił w pewnem miejscu. Widzisz zatem, łotrze, iż mogę walczyć z wami i dojść do celu. Dziś idzie o rzecz jeszcze większej wagi, oświadczam ci, niżeli porwanie dziewczyny; o rzecz dla
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1641
Ta strona została przepisana.