Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1643

Ta strona została przepisana.

— A wypełniając?
— Nie narażasz się na żadne niebezpieczeństwo, tylko to, iż pomagasz uczciwemu człowiekowi do wypełnienia dobrego uczynku. To nie dosyć, wiem o tem, dla umysłu tak wyrachowanego, lecz pomagając uczciwemu człowiekowi do wypełnienia dobrego uczynku, wejdziesz w posiadanie dziesięciu tysięcy franków, które miałeś za stracone.
— A! dziesięć tysięcy, które pożyczyłem memu chrzestnemu synowi?
— Te same.
— A, masz pan słuszność! miałem je za stracone.
— Odzyskujesz je, a jako dowód oto są dwa, które możesz już włożyć do swej kieszeni. Salvator podał Gibassierowi dwa tysiące franków położone na stole i jeszcze trzy które dołączył do pierwszych.
— A na to nie potrzeba panu kwitu?
— Patrzcie, rzekł Salvator, jesteś dowcipny.
— lak, i to mnie gubi! Zbyt wiele imaginacji panie, zbyt wiele! Lecz ciągnij pan dalej, co trzeba czynić? gdzie iść?
— Potrzeba jechać do Vanvres.
— To niezbyt daleko.
— Miałeś jechać do Hejdelberga dla czterech tysięcy, pojedziesz chętnie do Vanvres dla dziesięciu.
— Dla pięciu.
— Dla dziesięciu, gdyż będziesz miał drugie pięć za powrotem.
— Jestem gotów udać się do Vanvres; lecz co mam tam robić?
— Powiem ci. Dla uczczenia swojej nominacji, pan Gerard wydaje dziś obiad na dwanaście osób; nie zaprosił cię z obawy, ażebyś nie był trzynastym i żeby mu to nie przyniosło nieszczęścia.
— Uważałem w istocie, iż bardzo jest przesądny, rzekł Gibassier.
— A zatem myślę, iż to będzie najstosowniejsza pora dla dania mu lekcji grzeczności: jak sądzisz?
— Lecz... ja nic nie wiem, nie rozumiem pana.
— Zaraz będę się starał być jasnym. Mówiłem ci więc, że pan Gerard, twój kolega, ma dzisiaj dwanaście osób na obiedzie, a między innymi swego pomocnika, sędziego pokoju, radców m unicypalnych; otóż dla powodu, które-