Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1644

Ta strona została przepisana.

go wyjawić nie mogę, potrzeba, aby pan Gerard był nieobecnym u siebie w samym środku tego obiadu, i... i... kochany panie Gibassier, rachowałem na ciebie w spełnieniu tego zamiaru!
— W jaki sposób mogę ci w tem dopomódz panie Salvatorze?
— W sposób bardzo prosty. Pan Gerard nie może w stosunkach swoich z policją odmówić rozkazowi pana Jackala.
— To jest materjalnie niemożebne.
— A zatem przypuśćmy, iż pan Jackal rozkazuje panu Gerardowi, ażeby udał się niezwłocznie, przerywając wszelkie zajęcia, do pałacu Tete-Noire w Saint-Cloud. Pan Gerard powinien się udać w tej chwili na miejsce, gdzie pan Jackal każe mu powiedzieć, że czeka na niego.
— Takie jest moje zdanie.
— A zatem rozumiesz zupełnie rzecz całą. Udasz się do Vanvres, do pana Gerarda, właśnie w chwili obiadu, o wpół do siódmej. Ażeby skorzystać z ostatnich pięknych dni, siadają tam do stołu o wpół do szóstej i to w ogrodzie. Przybywasz tam między pieczystem a wetami mniej więcej, przysuniesz się ze spojrzeniem przyjacielskiem, uśmiechając się, i powiesz:
„Kochany kolego, pan Jackal, nasz wspólny pan, prosi cię, abyś udał się w tej chwili, w ważnym interesie, do pałacu Tete-Noire w Saint-Cloud“.
— I to już wszystko, czego pan żąda odemnie?
— Najzupełniej wszystko.
— To mi się dosyć łatwem wydaje, powiadam dosyć, a jednak mylę się.
— Jakto?
— Tak, bo ściągam na siebie gniew pana Jackala. Pomyślmy, czyby nie było korzystniejszego sposobu wyprowadzenia pana Gerarda od siebie?
— Wierzaj mi, drogi panie Gibasier, powiedział Salvator, że gdybym znał sposób korzystniejszy, jak pan nazywasz, pośpieszyłbym zaproponować ci, ale nie ma lepszego, jak ten, który ci ofiaruję, bo uważaj, że tu nie chodzi tylko o to, żeby wyprowadzić z domu pana Gerarda, ale żeby go zatrzymać po za domem przez dwie godziny. Otóż trzy kwadranse potrzeba na zrobienie drogi z Vanvres do Saint-Cloud, pół godziny na czekanie na-