postawił przy prefekturze, oprócz trzech, których zabrał z sobą do Cours-la-Reine, inni po czterech rozstawili się wzdłuż rzeki, oraz za rogatką Passy.
Jak widzimy, pan Jackal nie mógł umknąć.
Szliśmy za nim przez wszystkie zakręty jakie z nim kreślono na zalecenie Salvatora i pozostawiliśmy wśród koła węglarzy, oczekującego z niepokojem wyroku, który według wszelkich pozorów zakrawał na wyrok śmierci.
— Bracia, rzekł generał Lebastard de Prémont głosem poważnym, macie przed sobą człowieka, na któregoście oczekiwali. Jako przewidział nasz brat Salvator, został on aresztowany i na rozkaz jego, ten co był tyle zuchwałym, że śmiał nań rękę podnieść, stoi przed wami.
— Niech najpierw wyda rozkaz uwolnienia Salvatora, odezwał się jeden głos.
— Już to uczyniłem, spiesznie odrzekł pan Jackal.
— Czy to prawda? zapytało naraz kilkanaście głosów dowodzących ogromnego zajęcia, jakie wzbudzał Salvator.
— Zaczekajcie, rzekł generał. Bardzo to zręczny człowiek, którego szczęściem udało nam się ująć; to też jak tylko był w naszej mocy, zaczął się namyślać dla czego został ujętym. Widocznie przyszła mu myśl, że ciałem za ciało, głową za głowę przyjaciela naszego odpowiada, i że skoro przybędzie na miejsce, nasamprzód zażądają od niego wypuszczenia na wolność Salvatora. Chciał więc mieć zasługę inicjatywy i rzeczywiście wydał rozkaz; tylko zdaniem mojem powinien był wydać go przed wyjściem z prefektury, a nie wówczas gdy wpadł w nasze ręce.
— Lecz, zawołał Jackal, czyż nie powiedziałem panom, że tylko przez proste zapomnienie rozkaz ten nie został wydany przed mojem wyjazdem z prefektury.
— Zapomnienie szkodliwe, które ocenią bracia, rzekł generał.
— Wreszcie, odezwał się tenże sam głos, który już raz zapytał generała czy naczelnik policji mówi prawdę, pan nie jesteś tu dla tego, ażeby odpowiadać jedynie za aresztowanie Salvatora. Jesteś pan tu z powodu tysiącznych zarzutów, jakie mamy przeciw tobie.
Pan Jackal miał odpowiedzieć, ale mówca giestem nakazał mu milczenie.
— Nie mówię tylko o zarzutach politycznych, mówił dalej, że pan jesteś za monarchią a my za rzeczpospolitą,
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1720
Ta strona została przepisana.