na wykonawcę wyroku, nikt inny tylko nasz przyjaciel Jan Byk, puścił pana Jackala, który padł na nogi, wydając okrzyk radości i zdziwienia; w człowieku bowiem, który wyrzekł „stój!“ poznał Salvatora.
Był to rzeczywiście Salvator z jednym z braci, którego generał Lebastard de Prémont wysłał z rozkazem naczelnik a policji wypuszczenia n a wolność Salvatora.
— A! kochany panie Salvatorze, zawołał Jackal w uniesieniu radości, zawdzięczam ci życie!
— I to po raz drugi, ile sobie przypomnieć mogę, surowo odrzekł młodzieniec.
— Drugi, trzeci, spiesznie wyrzekł pan Jackal, wyznaję to w obliczu nieba, wobec tego narzędzia śmierci. Wystaw pan wdzięczność moją na próbę, a zobaczysz!
— Owszem, i to natychmiast... Takim ludziom jak ty, panie Jackal, nie trzeba dać czasu wystygnąć. Proszę z nami, jeśli łaska.
— O z przyjemnością, rzekł pan Jackal, rzucając ostatnie spojrzenie na dół i na sznurek nad nim powieszony.
I szedł za Salvatorem, nie bez lekkiego dreszczu kiedy mijał Jan a Byka, który zamykał pochód, jak gdyby dla wskazania panu Jackalowi, że jeszcze nie zupełnie skończył z tym sznurkiem i z tym dołem, od którego się oddalali.
Po kilku sekundach przybyli na miejsce gdzie Jackal pisał testament.
Węglarze wciąż byli zebrani i rozmawiali po cichu.
Koło otworzyło się by przepuścić Salvatora i Jana Byka, który nie odstępował go jak cień straszny, mrożący! Ku wielkiemu swemu zmartwieniu zauważył, że na jego widok wszystkie zwróciły się oczy, wszystkie czoła się zmarszczyły, że jego obecność nikogo nie zadowolniła. Wszystkie oczy zdawały się wyrażać: „Dlaczego nam przyprowadzasz napowrót tę osobistość“.
— Tak, tak! rozumiem wybornie, moi bracia, rzekł Salvator. Dziwicie się, że znów zastajecie pośród siebie pana Jackala, w chwili, gdyście myśleli, że on już naprawdę zajęty jest oddawaniem ducha Bogu albo djabłu. Ale otóż, uważałem, że pan Jackal po śmierci na nicby się nam przydać nie mógł, tymczasem żyjący, może być nawet użyteczny, byle tylko chciał, o czem nie wątpię, znając jego charakter. Nieprawda, panie Jackal? dodał, zwracając się ku niemu, że pan przystąpisz do tego z całą dobrą wolą?
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1725
Ta strona została przepisana.