— Oto są ci trzej sprawcy tej olbrzymiej pracy, rzekł Salvator, ukazując ich zgromadzeniu.
Trzej mohikanowie daliby byli dużo, ażeby się mogli schować w największą głębię miny, którą przewiercili. Spuścili oczy, jak dzieci.
— Czy ocalimy, czy nie ocalimy pana Sarrantego, odezwał się zcicha generał Lebastard de Prémont do Salvatora, ludzie ci mają już majątek zapewniony.
Salvator zamienił z generałem uściśnienie ręki.
— Po dwóch miesiącach, mówił dalej młodzieniec, stanęliśmy akurat pod samem więzieniem skazanych na śmierć, a więzienie to jest prawie zawsze puste, ponieważ skazanych sadzają tam tylko na dwa lub trzy dni przed wyrokiem. Przybywszy więc tam, mogliśmy pracować bez obawy obudzenia czujności dozorców: po siedmiu dniach oddzieliliśmy płytę, a raczej dotarliśmy tak, że dosyć było lekko popchnąć tę płytę kamienną, by otworem jej wypuścić więźnia. Dla większej pewności i na wypadek gdyby łoskot uciekającego sprowadzić miał dozorcę, Szkopek umocował przy płycie z pod spodu łańcuch, który Jan Byk silnie trzymać będzie dopóty, aż pan Sarranti dostanie się do rzeki, gdzie ja oczekiwać nań będę z łodzią. A gdy pan Sarranti siądzie do łodzi, to już ja za niego odpowiadam! Oto jest mój projekt, panowie, mówił dalej Salvator, wszystko gotowe; chodzi tylko o wprowadzenie go w wykonanie, chyba, że pan Jackal przekona nas dowodnie, że może się nam nie powieść. Mów więc, panie Jackal, a mów prędko, bo zostaje nam zaledwie tyle czasu, ażeby się wziąć do dzieła.
— Panie Salvatorze, oświadczył z powagą naczelnik policji bezpieczeństwa, gdybym się nie obawiał uchodzić za człowieka, który pochlebia ludziom dlatego, by ich zjednać dla swoich interesów, wyraziłbym głęboki podziw dla twego olbrzymiego projektu.
— Nie żądam od pana pochwał, odpowiedział młodzieniec, proszę o zdanie.
— Skoro podziwiam pański projekt, to znaczy, że się nań zgadzam, odpowiedział naczelnik policji. Tak, panie Salvatorze: jakom ja postąpił jak głupiec kazawszy cię aresztować, tak projekt pański uważam za doskonały, niechybny. Pozwól mi tylko uczynić jedno zapytanie. Uwolniwszy więźnia, co myślisz z nim robić?
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1736
Ta strona została przepisana.