Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1766

Ta strona została przepisana.

— A! podjął hrabia z miną przebiegłą, nadając jednocześnie swojemu głosowi intonację pewnej pospolitości, która nie była mu zwyczajną, lecz, której zdawało mu się, iż powinien użyć w tej okoliczności, żeby się zbliżyć do swego klienta; ponieważ mamy aptekarzy, którzy są niższymi stopniem...
— Tak jest, pan Cadet Gassicourt, aptekarz mieniącego się cesarzem pana Buonapartego, bo pan wiesz, że zawsze nazywam go panem Buonapartem.
— Jest to sposób wyrażenia się właściwy jego królewskiej mości, Ludwikowi XVIII-mu.
— Nie widziałem, to król-filozof, któremu zawdzięczamy kartę konstytucyjną. Ale wracając do handlu mojego siostrzeńca...
— Nie śmiałem pana sprowadzić na ten przedmiot, ale skoro pan sam powracasz, słucham z przyjemnością.
— Mówiłem tedy, że ktoś może być sobie żyrondystą lub jakobinem, rojalistą lub cezarystą (tak ja mienię stronników Buonapartego)...
— Miano to wydaje mi się malowniczem.
— Powiadam więc, że przekonania polityczne, jakiekolwiek kto ma, nie zapobiegają katarom piersiowym, ani mózgowym.
— Kochany panie Renaud, pozwól powiedzieć, że nie pojmuję co może wstrzymywać pokup lekarstw na użytek osób zakatarzonych.
— Jednakże, wyrzekł farmaceuta, zdający się głęboko namyślać, jednakże czytałem pański okólnik; zdaje mi się, że zrozumiałem jego ukryte znaczenie i zdaje mi się, żeśmy powinni zrozumieć się od pierwszego słowa.
— Wytłómacz się pan, jeśli łaska, kochany panie Renaud, rzekł hrabia Rappt, zaczynając się niecierpliwić, bo szczerze mówiąc, nie widzę jaki związek może mieć mój okólnik ze stagnacją handlową twojego siostrzeńca.
— Nie widzisz pan? zapytał farmaceuta zdziwiony.
— Rzeczywiście, odrzekł dosyć sucho przyszły deputowany.
— Czyż nie zrobiłeś pan aluzji do bezprawi dokonanych przez klechów? Tak ja nazywam księży.
— Porozumiejmy się panie, przerwał rumieniąc się pan Rappt. Mówiłem, ani słowa, o niesprawiedliwościach popełnionych przez pewne osoby pod płaszczykiem religji,