ale nie używałem wyrażeń tak... surowych, jak te, których pan używasz.
— Wybacz mi pan wyrażenie, panie hrabio, bo jak powiada Wolter: „Kota nazywam kotem, Roleta oszustem.“
Hrabia Rappt miał już zwrócić uwagę zacnego farmaceuty, że cytata jego nie była dokładną co do autora lubo wierną co do wiersza, ale pomyślał, że nie była to chwila stosowna do zawiązywania polemiki literackiej i zamilkł.
— Nie umiem igrać słowami, mówił dalej farmaceuta. Otrzymałem tyle tylko ukształcenia, ile mi potrzeba do przyzwoitego wychowania rodziny, nie mam pretensji wyrażać się jak akademik, ale wracam do pańskiego okólnika i utrzymuję, że jesteśmy w zgodzie, jeślim go dobrze zrozumiał.
Słowa te wymówione z pewną szorstkością zraziły kandydata, obawiał się, ażeby wyborca nie zaprowadził go zbyt daleko, spiesznie więc zatrzymał go obłudnemi słowy:
— Uczciwi ludzie zawsze się z sobą zgodzą, panie Ludwiku Renaud.
— Skoro więc jesteśmy w zgodzie, rzekł aptekarz, mogę więc opowiedzieć, co się dzieje.
— Słucham.
— W domu, w którym mieszkałem przed ustąpieniem zakładu siostrzeńcowi, w domu, którego jestem właścicielem, przed kilku dniami mieszkał stary bakałarz, czyli prawdę mówiąc, nie był on pierwotnie bakałarzem, tylko muzykiem.
— Mniejsza o to.
— Tak, mniejsza! Nazywał się Miller i uczył prawie zadarmo ze dwadzieścia dzieci, wyręczając w tem szlachetnem i ciężkiem powołaniu rzeczywistego nauczyciela, nazwiskiem Justyna, który wyjechał za granicę, nie wskutek złych interesów, lecz wypadków rodzinnych. Więc też czcigodny pan Miller doznawał powszechnego szacunku w całym cyrkule; duchowni z Montrouge często przechodzili koło szkoły i nie bez zmartwienia i nienawiści patrzyli na to, że dzieci kto inny uczył. Otóż pewnego ranka przyszedł formularz z oznajmieniem do biednego nauczyciela szkółką żeby pozbierał swoje manatki i wynosił się, on, jego dzieci, oraz rodzina nauczyciela, którego zastępował; od dwóch tygodni już braciszkowie z kongregacji św. Jana
Strona:PL Dumas - Mohikanowie paryscy T1-18 v2.djvu/1767
Ta strona została przepisana.